Czy to segregacja ze względu na płeć czy troska o bezpieczeństwo kobiet? Ponoć to drugie. Na niemieckich ulicach i dworcach lawinowo wzrosła ostatnio liczba przypadków napaści i molestowania seksualnego. To przecież w niemieckiej Kolonii w sylwestrową noc miało miejsce polowanie na kobiety i zmuszanie ich do czynności, na które nie miały ochoty – obmacywanie, calowanie, a nawet gwałty. Podobne sceny rozegrały się w innych niemieckich miastach, a także m.in. w Szwecji czy Finlandii. W imię poprawności politycznej Niemcy nie przyznają oczywiście, że w dużej mierze to sprawa napływu imigrantów, niemniej zawsze mogą liczyć na feministki, które wytłumaczą, że przecież zamknięci w obozach dla uchodźców mężczyźni muszą gdzieś się wyszumieć. W końcu przecież to jednak nasz bliźni, więc i molestowanie trzeba im wybaczyć: „Etyka, np. świecka, ale też chrześcijańska, a nawet jej katolicka odmiana, mówi nam, że wszyscy jesteśmy ludźmi, że bliźniego należy kochać, nawet jeśli nie kochamy jego uczynków, że potrzebującym trzeba pomagać” – pisała, komentując kolońskie zajścia Kinga Dunin. Jeszcze dalej poszły niemieckie feministki, które winą za zachowanie tych mężczyzn obarczyły… kobiety. Szybko też znalazła się jakaś organizacja, która postanowiła gwałcicieli przeprosić i nawet wręczyła im kwiaty na znak zgody. Tylko że ja czegoś tu nie rozumiem. To w końcu jest coś złego i niestosownego w takim zachowaniu, jak zademonstrowali panowie na ulicach europejskich miast, czy należy uznać je za cos naturalnego? Zaczynam się już gubić w tej lewackiej logice.
Gubią się też chyba sami Niemcy, którzy z przerażeniem dostrzegają, że ubogacenie kulturowe ubogaceniem kulturowym, tyle że gdzieś wymyka się ono spod kontroli. W przestrzeni publicznej kobiety nie czują się bezpiecznie. I to one same miały apelować do jednego z lokalnych kolejowych przewoźników o wydzielenie bezpiecznych stref. I tak na dwóch lokalnych saksońskich liniach (linii Lipsk oraz linii Chemnitz) zostaną wydzielone specjalne miejsca dla kobiet i dzieci, w których panowie nie będą mogli przebywać. Nie ma oczywiście obowiązku podróżowania w tych miejscach, ale to ponoć wyjście naprzeciw oczekiwaniom pasażerów płci pięknej.
Ciekawe co na to wszystko wszelkiej maści równościowe organizacje? Czy docenią troskę o kobiety niemieckiego przewoźnika czy oprotestują ten pomysł. Tak jak został on oprotestowany w Wielkiej Brytanii. Obecny przewodniczący Partii Pracy, Jeremy Corbyn, powołując się na statystyki, zaproponował społeczną debatę na temat bezpieczeństwa kobiet. Z brytyjskich danych wynika bowiem, że aż o 25 procent wzrosła liczba przypadków molestowania seksualnego w przestrzeni publicznej, w tym na dworcach i środkach komunikacji publicznej. Brytyjki pomysł debaty storpedowały, nazywając ją „krokiem w tył, który i tak nie rozwiązałby problemu”.
Kwestia imigrantów to jedna sprawa, ale jest jeszcze druga rzecz. Molestowanie seksualne nie bierze się znikąd. Tak lawinowy wzrost liczby takich przypadków to nomen omen nie przypadek. To efekt pornografizacji kultury, pornografizacji, która szerokim strumieniem wylewa się na europejskie ulice. Zdjęcia skąpo ubranych modelek, wystawy, na których na widoku leżą rozmaite erotyczne gadżety, w końcu brak jakichkolwiek hamulców, do tego alkohol i narkotyki. Oto efekt bezstresowego wychowania, oto efekt wychowywania bez odwołania do autorytetów, oto efekt braku szacunku dla kobiet, dziewcząt, ale też własnego ciała, oto efekt dyskredytowania rodziny i rozmywania jej znaczenia. Oto efekt wychowania bez Boga. Jeśli Boga nie ma, to można wszystko, także molestować skoro panowie mają na to ochotę. W końcu kto im zabroni? Przecież takie słowo jak „przyzwoitość” dawno wykreślili oni ze swojego słownika.
Zamiast więc budować getta i wydzielone strefy dla wybranych, trzeba zacząć odbudowywać cywilizację europejską, zanim całkowicie ulegnie ona zagładzie. Czasu nie ma, barbarzyńcy są już nie tylko u bram, ale wręcz u władzy.
Małgorzata Terlikowska