Autor ksiązki o rzekomych powiązaniach szefa MON, Antoniego Macierewicza z rosyjskimi służbami usiłuje wykreować się na męczennika. Przy tej okazji postanowił też zrobić negatywną kampanię Polsce. 

"Gazeta Wyborcza" nieustannie promuje Piątka, który "wypłakiwał" się również w programie Agnieszki Gozdyry w Polsat News. Dziennikarz i pisarz żali się, że doświadcza "represji" i gróźb, ale przy tym, co powiedział przy okazji odebrania Nagrody Wolności Prasy organizacji Reporterzy bez Granic- to wszystko to jeszcze nic!

"To jest ogromny zaszczyt. Ponieważ są ludzie na świecie, którzy na pewno cierpią jeszcze bardziej ode mnie. Ja przechodzę swoje małe piekło, ale są ludzie, którzy przechodzą straszne piekło, jak ten irański fotograf, który został skazany na lata więzienia. Są ludzie torturowani, są ludzie zabijani"- stwierdził. Dobrze, że uznał fakt istnienia krajów, gdzie rzeczywiście ogranicza się wolność obywateli. 

"Traktuję to jako wielki zaszczyt dla mnie i także jako znak dla polskich dziennikarzy: walczcie, mówcie prawdę, piszcie prawdę o nawet najbardziej niebezpiecznych sprawach, najbardziej niebezpiecznych powiązaniach ludzi z rządu po to, aby Polska nie stała się takim krajem jak Iran, jak Turcja, gdzie dziennikarzy zamyka się w więzieniu, jak Meksyk, gdzie dziennikarze są zabijani bezkarnie. "- apelował. Następnie użył ulubionego ostatnio argumentu opozycji totalnej: ad Putinum:

"Żeby też Polska nie stała się takim krajem jak Rosja, gdzie właściwie dziennikarstwo zamiera, gdzie dziennikarze zostali właściwie spacyfikowani, zniewoleni jedni kijem inni marchewką. Bo pan Putin używa obu tych środków"- stwierdził.

Piątek nie zapomniał również skorzystać z okazji do wypromowania książki "Macierewicz i jego tajemnice". Pisarz i publicysta poskarżył się na słabą promocję w "niezależnych" stacjach telewizyjnych, takich jak... Polsat czy TVN. Jak stwierdził Tomasz Piątek, w tych prywatnych telewizjach zbyt mało, "półgębkiem" mówi się "o aferze Macierewicza i jego rosyjskich powiązaniach". Co prawda w TVN można usłyszeć, że książkę warto przeczytać, ale "nie omawia się jej szerzej, ani w sposób bardziej szczegółowy. Dziwię się, że tak robią". 

Co ciekawe, dziennikarz stwierdził, że jego książka łączy Polskę, podzieloną oczywiście "przez obecną władzę". 

"To jest książka, która budzi ogromne emocje, często negatywne. Te emocje przesłaniają często fakt, że ta książka składa się właściwie z samych faktów dokładnie udokumentowanych. Rosyjskie powiązania Antoniego Macierewicza są faktem. Ale to jest również książka, która też buduje mosty przez Polskę"- przynajmniej część z tych "faktów", jak się okazało, można łatwo obalić. Niedawno dowiedzieliśmy się, kto dał dostęp do tajemnic państwowych rzekomemu "rosyjskiemu łącznikowi Macierewicza", Jackowi Kotasowi. Bynajmniej nie był to obecny szef MON, ale... były minister obrony narodowej, a następnie- spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. 

Robienie z siebie męczennika w rozmowie z zagranicznymi mediami jest wręcz czymś obrzydliwym. A na pytanie, czy "rosyjskie powiązania" Antoniego Macierewicza są faktem, czy też nie, można łatwo odpowiedzieć sobie, patrząc na relacje Polski ze Stanami Zjednoczonymi, których kurs wobec Rosji jest obecnie ostry jak nigdy wcześniej.

yenn/DW.com, Fronda.pl