Portal Fronda.pl: W Warszawie powstaje hostel dla gejów, lesbijek i transseksualistów, którzy padli ofiarą przemocy lub nie mają się gdzie podziać. Na pomysł stworzenia takiego miejsca wpadła Fundacja Lamda i Fundacja Trans-Fuzja, a finansowo projekt wsparła Fundacja im. Stefana Batorego. Lokal pomieści 12 osób, które w ciągu trzech miesięcy będą mogły poukładać swoje sprawy. Hostel ma być zabezpieczony przed atakami, jeśli zajdzie taka potrzeba, nawet przez ochroniarzy. Jak Pan ocenia taki projekt?

Stanisław Pięta, PiS: Nie sądzę, aby ktokolwiek był zainteresowany konfrontacją z tego rodzaju osobnikami. Ludzie będą takie miejsce raczej omijać szerokim łukiem. Jestem zaniepokojony taką inicjatywą z innych powodów. Takie miejsce może być przecież siedliskiem patologii. Często zdarza się, że osoby dotknięte upośledzeniem homoseksualizmu czy transseksualizmu popadają w różne inne kłopoty, także kłopoty z prawem. Bywa, że to osoby pod względem psychicznym i emocjonalnym niezrównoważone. Świadczy o tym choćby ostatnio komentowany w mediach przypadek osobnika, posługującego się pseudonimem Rafalala. Pobił on człowieka, nagranie z tego zdarzenia umieścił w sieci, a następnie bezczelnie przechwalał się swoim postępowaniem. Zwracałabym więc uwagę na zagrożenie konfliktami z prawem czy ryzyko rozprzestrzeniania się chorób wenerycznych. Wiadomo przecież, że zmiana partnerów to wśród homoseksualistów częsty proceder. Sytuowanie w jednym miejscu takich osób to chybiony pomysł. Jeśli włącza się w to jeszcze Fundacja im. Batorego, to po prostu zostaje mi tylko „pogratulować” zaangażowania w tego rodzaju bezsensowne inicjatywy...

Mówi Pan, że raczej nikt hostelu atakować nie będzie, ale jednak wczoraj zaatakowane zostało mieszkanie Rafalali. Jak wynika z medialnych doniesień, ktoś zbił szybę, a cegła raniła w głowę kota, który zdechł. W rozmowie z Natemat.pl kwestionował Pan jednak wersję Rafalali – dlaczego?

Relacja tego incydentu, jaka pojawiła się w mediach, budzi poważne wątpliwości. Nie wydaje mi się możliwe, by takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. Jest tak nieprawdopodobne, by ktoś rozbił okno, przy okazji krzyczał „Polska!”, by kamień zabił kota, a wcześniej otarł rękę dziecku. Chciałbym zadać kilka pytań w tej sprawie.

Proszę bardzo...

Chciałabym wiedzieć, dlaczego Rafalala nie przystąpiła do pościgu za przestępcą. Czy Rafalala złożyła na komisariacie policji doniesienie o popełnieniu przestępstwa? Czy ktoś widział zwłoki tego zabitego kota? Czy dziecko zostało poddane obdukcji lekarskiej? Dopiero po uzyskaniu odpowiedzi na te pytania możemy oceniać wiarygodność relacji Rafalali. Mam wrażenie, że to jest jakaś kreacja wizerunkowa. Jeżeli nie będzie zgłoszenia na policję, to tylko potwierdzi to moje przekonania. W dodatku, powinniśmy pamiętać o artykule 238 kodeksu karnego, który penalizuje zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Gdyby doszło do tego, że Rafalala złożyła zawiadomienie, a do incydentu nie doszło, to prócz przestępstwa pobicia, którego wcześniej się dopuściła, będzie miała kolejną karną sprawę. Tym razem z oskarżenia publicznego.

Od tygodnia Polska żyje sprawą Rafalali, która chętnie chodzi do mediów, opowiada, jak jest dyskryminowana, oblewa wodą... Dlaczego tak się dzieje? To kolejny temat zastępczy?

Przyczyny mogą być dwie. Albo ten osobnik szuka jakiegoś poklasku i realizuje się, wzbudzając zainteresowanie mediów swoimi ekstrawagancjami, albo jest to sprytny program marketingowy i reklama usług, które świadczy.

Ks. Lemański też szuka poklasku? Mimo cofniętej zgody na odprawianie Mszy świętej w Jasienicy, kapłan pojawił się na uroczystościach z okazji stulecia straży pożarnej. Co więcej, choć ma zakaz występowania w mediach, żywo udzielał odpowiedzi na pytania dziennikarzy. To jakieś pogrywanie z abp Henrykiem Hoserem?

Ks. Lemański usilnie stara się sprowokować ks. abp Hosera do jakiejś reakcji. Były proboszcz z Jasienicy widzi, że uzyskał status celebryty i pieszczocha lewicowych mediów. Z wielką przyjemnością daje się wykorzystywać do ataków na Kościół i ks. abp Hosera. Słowa wypowiedziane na Woodstocku, że biskupi powinni wymrzeć... - czy tu chodzi o jakiś tani poklask? Zbudowanie sobie popularności? Nie pojmuję takiego zachowania. Jest mi przykro, że ks. Lemański tak postępuje. Będę się za niego modlił.

Na koniec zapytam o powracającą sprawę kościelnego ślubu premiera Tuska. „Zrobił to dlatego, że wiedział, że jeśli chce być premierem tego narodu, to jest oczekiwane, że będzie normalnym katolikiem. Co nie oznacza, że to jest człowiek, który pada na kolana przed biskupami, bo w polskim katolicyzmie tych, co się słuchają biskupów, jest mniejszość” - powiedział Jacek Merkel. Księża, komentujący ten wywiad, zachowują jednak powściągliwość, bo trudno im ocenić rzeczywiste intencje premiera.

Myślę, że kapłani, którzy nie są w stanie sprawdzić prawdziwych intencji premiera zachowują najbardziej rozsądne stanowisko. O to należałoby zapytać samego Donalda Tuska. Jeśli katolik postanawia wziąć ślub kościelny, to należy to ocenić pozytywnie. Jeżeli było to jednak dyktowane innymi motywami, to byłoby to przykre. Nie chcę oceniać tej sytuacji, bo nie siedzę ani w głowie, ani sercu Donalda Tuska.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk