1. Wczoraj Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości na wniosek prezesa Jarosława Kaczyńskiego podjęła uchwałę o wysunięciu kandydatury Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w 2015 roku.

Mimo tego, że ogłoszenie tej kandydatury nastąpiło już blisko miesiąc temu podczas obchodów Święta Niepodległości w Krakowie 11 listopada, potwierdzenie tej decyzji wymagało uchwały Rady Politycznej.

Uchwała została przyjęta jednogłośnie przez aklamację w podniosłym nastroju, kandydat uzyskał więc jednoznaczne wsparcie od wszystkich posłów i senatorów, a także wielu działaczy samorządowych Prawa i Sprawiedliwości (taki właśnie jest skład ponad 200 osobowej Rady Politycznej).

2. Dziękując za rekomendację, Andrzej Duda wygłosił parominutowe przemówienie programowe.

Mówił, że chciałby być kontynuatorem prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego i przypomniał jego ważne słowa wypowiedziane w 2009 roku „będę robił wszystko, aby nasz kraj szedł nadal drogą demokracji, aby państwo polskie było silne, aby chroniło słabszych, aby wszyscy obywatele byli traktowani równo”.

Obiecał ciężką pracę w kampanii wyborczej i stwierdził, „że w jej trakcie uda mu się przekonać Polaków, że Polska potrzebuje takiej zmiany, którą jest nowa prezydentura - prezydentura nowej jakości, korzystająca z konstytucyjnych uprawnień, prerogatyw, prezydentura w granicach Konstytucji, a także właściwym rozumieniem współdziałania, w tym także współpracy z rządem”.

Zapewnił, „że jego prezydentura będzie aktywna zarówno w sprawach międzynarodowych jak i krajowych i uzasadnił, ze wynika to z niezwykle mocnego mandatu prezydenta wybieranego przez naród”.

W związku z tym mocnym mandatem „jego podstawowym obowiązkiem będzie dbanie o interesy obywateli, bez jakiegokolwiek wykluczania, pomijania jakichkolwiek grup społecznych”.

3. Ale w mediach elektronicznych tak dyspozycyjnych wobec obecnej władzy wczoraj wieczorem nawet pół zdania z tego ważnego krótkiego wystąpienia Andrzeja Dudy, się nie przedarło.

Dużo za to było o kandydaturze Ryszarda Kalisza, który miał wystartować w wyborach przy poparciu SLD ale jak się okazało ostatecznie nie uzyskał on poparcia swojego dawnego środowiska, było o starcie Janusza Palikota i o tym, że PSL ogłosi swojego kandydata po 15 stycznia następnego roku (albo i nie ogłosi bo część działaczy chce poprzeć obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego już w pierwszej turze).

Widać, że zaprzyjaźnione z rządzącymi media, będą się starały przemilczać merytoryczne wystąpienia Andrzeja Dudy, ponieważ ich zestawienie z pustosłowiem obecnego lokatora Belwederu, mogłoby się okazać zabójcze dla tego ostatniego.

4. Co więcej swoisty nacisk na PSL aby swojego kandydata nie wystawiało, bardzo słaba kandydatura Janusza Palikota (choć zdecydowanie lepszy wynik mogłaby osiągnąć coraz lepiej rozpoznawalna Barbara Nowacka), zamieszanie z kandydatem w SLD (odmówili kandydowania Olejniczak i Piekarska, a kandydowanie Kalisza zablokowali prominentni politycy SLD), to wszystko jak się wydaje dzieje się nie bez udziału najbliższego otoczenia prezydenta Komorowskiego.

Ci ludzie bowiem zdają sobie sprawę, że jeżeli Bronisław Komorowski nie wygra w pierwszej turze (co nachalnie sugerują usłużni dziennikarze i politolodzy), to w drugiej wzrosną niepomiernie szanse Andrzeja Dudy.

Młody (zaledwie 40-letni), dobrze wykształcony (doktor nauk prawnych), wyjątkowo dobry mówca, posługujący się piękną polszczyzną, znający języki obce i mający doświadczenie w służbie publicznej (wiceminister sprawiedliwości, minister w Kancelarii Prezydenta), to zupełne przeciwieństwo obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Jeżeli dojdzie do ich debat w II turze, nie mam najmniejszych wątpliwości, że Andrzej Duda będzie o niebo lepszy od obecnego lokatora Belwederu.

To dlatego tak bardzo rządzący boją się kandydatury Andrzeja Dudy i zrobią wszystko aby ją „zamilczeć”.

To się jednak im nie uda.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl