Jaka jest perspektywa twoich celów życiowych? Jak daleko one w czasie sięgają? Ta perspektywa to istotne rozróżnienie sposobu myślenia i podchodzenia do rzeczywistości. Może interesuje cię po prostu, żeby mieć dobre życie. Nie jakieś tam, wybitne rzeczy. Chcesz się wyspać, pożartować, pośmiać z przyjaciółmi, mieć rodzinę, dobre dzieci, ot... zwykłe rzeczy. A potem?

A może to głupie. To pytanie o cele i pytanie o perspektywę, to jest - do kiedy, nasz wzrok sięga. Może to dla głupich, a liczy się tu i teraz, żeby więcej i dobrze, i jeszcze mocniej. Bo na tym polega właśnie życie. Żeby chwytać to, co przez palce przelatuje i nigdy w nich nie zostaje, to jest dzień.

Jednak w kółku pragnień i uporczywych prób ich zaspokajania, w powtarzającym się rytmie dziennych czynności i nocnych godzin, koniec końców wszystko mija. I możemy zostać z tą na poły nihilistyczną konstatacją, którą podsuwa nam świat na poczekaniu, że i dobrze, że to ok, że tylko głupiec robi z tego pytania. Albo możemy tak się wpić w doraźny bieg za naszymi impulsami, każdego dnia nowymi, że już żadnych pytań zadawać nie będziemy, tylko działać jak automaty, w przekonaniu, że na tym polega człowieczeństwo.

Więc te pytania prowadzą nieuchronnie do pytania o to - jak jest? Albo o to kim się jest? Praktyka doraźności, zanurzenia swojej uwagi w to, co za dzień albo i kilka miesięcy, niesie ze sobą, chcąc nie chcąc, przekonanie, że wszystko to chwilowy przepływ, który się kończy i kropka, albo krzyżyk, albo inny symbol, czy to polu doczesnych szczątek, czy to w przepastnych bazach komputerowych.

Kim jesteśmy? Co po nas zostanie? Czy my zostaniemy? W jakimś, choćby innym ale jednak, sensie.

To wepchnięcie w doraźność, w palącą pilność najbliższych impulsów, w skrótowość komunikacji, której amputowano już każdą głębszą refleksję, a która ma tylko drażnić zmysły i przykuwać strzaskaną uwagę, to wszystko nas okrada i nas zmienia. Zmienia perspektywę, postawy, działania, zachowania.

Pytanie o to, jaki jest ostatecznie twój cel, potrafi potrząsnąć, choćby na chwilę. Albo może raczej, próba odpowiedzi na nie. A może to jednak bez sensu. Może pozostaje nam walka. Walka o przetrwanie. Walka o szacunek, miłość, relacje, majątek, o siebie samego. O to co mamy, czym jesteśmy.

Decyzja czy stawać naprzeciwko takich pytań należy do nas. Ważne chyba tylko to, byśmy ją podejmowali świadomie, a nie bezwiednie -  prowadzeni medialną orkiestrą wyjącą przeboje nie z tego świata.

Więc gdy nikt nie patrzy i mamy przestrzeń czasu przed sobą, możemy się spokojnie zapytać: jakie są moje cele życiowe.

Albo posłuchać :o)