- Dziecko, które było już na drugim świecie, zebrało się i jest z nami, wróciło do nas, do świata żywych - mówił na konferencji prasowej prof. Jerzy Skalski, dyrektor szpitala w Prokocimiu. I dodał z całą mocą: " Ja mam pełną odwagę mówić o cudzie. Eksperci się mogą spierać, dla mnie to jest cud - stwierdził prof. Skalski. - Proszę sobie wyobrazić, że bierze (Adaś - red.) do ręki zabawkę. I tym się bardzo cieszę. Stało się to, o czym żeśmy marzyli".

Mały Adaś trafił do szpitala w stanie hipotermii. W nocy z soboty na niedzielę, między godz. 3 a 5, wyszedł z domu. Poszukiwania dziecka ruszyły rano. Chłopca, który był w samej piżamce, znalazł nad brzegiem rzeki kilkaset metrów od zabudowań, zastępca komendanta komisariatu w Krzeszowicach Michał Godyń. Zaniósł go do najbliższego domu i tam prowadził reanimację do czasu przyjazdu karetki i transportu dziecka do szpitala. Adaś w stanie skrajnego wychłodzenia trafił do szpitala w Prokocimiu. Został podpięty do urządzenia ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. Dzięki niemu udało się podnieść temperaturę ciała chłopca z 12,7 do 36 stopni Celsjusza. Następnie chłopiec został podłączony pod respirator - informuje TVN24.pl.

Dziś prof. Skalski mówił: "Mówię bardzo odważnie - jest to sukces. Jest sukcesem, jeżeli dziecko się wybudziło po takich przejściach to jest kapitalna wiadomość. Dziecko, które było już na drugim świecie, zebrało się i jest z nami, wróciło do nas, do świata żywych".

Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. I w tym przypadku również!

philo/TVN24