Wenanty Katarzyniec to wielki orędownik. Nie można jednak w pełni go poznać, nie wiedząc nic na temat jego duchowości Maryjnej. Wiemy, że Wenanty wyprasza łaski, często pomaga w problemach materialnych. Jak to się stało, że Maryja stała się jedną z najważniejszych osób w jego życiu?

Korzeni głębokiej maryjności Sługi Bożego Wenantego (wtedy jeszcze Józka) Katarzyńca szukać trzeba w jego dzieciństwie. Już jako czterolatek odmawiał on różaniec z ogromną, zaskakującą nawet jego bliskich, pasją. „Raz, gdy przyszłam do rodziców Józka, a ten miał już cztery lata, zastałam go odmawiającego na klęczkach różaniec, gdy tymczasem jego ojciec krawiec szył coś na maszynie. Tak mnie to wzruszyło, że nie śmiałam do stryja coś przemówić, aby nie przeszkodzić w modlitwie małemu czcicielowi Maryi” – wspominała siostra stryjeczna Katarzyńca Karolina Zierałko.

I już tylko te słowa pokazują, że choć pobożność różańcowa, wzmocniona przez nauczanie Leona XIII, była w tym czasie niezwykle popularna, szczególnie wśród prostego ludu, to nawet na tym tle maryjność małego Józefa wydawała się czymś zaskakującym, budzącym podziw, nietypowym na polskiej, maryjnej przecież od zawsze wsi. Na ten element zwracała zresztą uwagę nie tylko kuzynka, lecz także koledzy z Obydowa, którzy – po latach – wspominali, że gdy wychodzili z Katarzyńcem paść krowy czy gęsi, ten zaraz wyjmował różaniec i namawiał ich do wspólnego jego odmawiania. „Różaniec może odmawiać każdy”– mówił z zapałem. A gdy już z kolegami skończyli modlić się na różańcu, wówczas po krótkiej przerwie na zabawę Józek proponował im odśpiewanie maryjnych pieśni.

Różaniec Leona XIII

To różańcowe zaangażowanie małego chłopca, choć wynika niewątpliwie z polskiej, ludowej tradycji religijnej, doskonale wpisuje się także w etap historii Kościoła, w jakim przyszedł na świat Sługa Boży Wenanty. Leon XIII, a to za jego pontyfikatu urodził się i wychował Józek Katarzyniec, był wielkim promotorem różańca. Sześć lat przed narodzinami Józefa w Obydowie papież wydał swoją pierwszą różańcową encyklikę Supremi apostolatus officio, w której wzywa cały Kościół do wytrwałego odmawiania różańca, co ma być najlepszą obroną przed rozmaitymi atakami zewnętrznymi i kryzysami wewnętrznymi.

Nie ulega też wątpliwości, że myślenie Leona XIII, którego efektem są kolejne encykliki, jest po prostu wyrazem głębokiej katolickiej tożsamości, w której wzrastał franciszkanin z Obydowa. Kościół w tamtym czasie, przynajmniej w jego ortodoksyjnych przejawach, pozostawał głęboko maryjny i różańcowy, a pobożność katolicka koncentrowała się na kulcie Niepokalanej.

Róże Wenantego

Taka była też dziecięca pobożność późniejszego o. Wenantego, a kolejne lata edukacji i rozwoju duchowego tylko ją pogłębiały. Już w lwowskim seminarium nauczycielskim, które – dzięki stypendium rządu Austro­Węgier – było dla zdolnego chłopaka z bardzo biednej rodziny jedyną drogą do zdobycia matury, Józef Katarzyniec założył różę różańcową, której został zelatorem.

I pod tym względem Józef Katarzyniec był dzieckiem swoich czasów. Modlitwa różańcowa przeżywa wielkie odrodzenie w dziewiętnastowiecznej, coraz mocniej zlaicyzowanej, a nawet – choćby w porewolucyjnej Francji – wrogiej wierze Europie, za sprawą Pauliny Jaricot. Ta pobożna dziewczyna z rodziny bogatych kupców lyońskich wpada na genialny w swojej prostocie pomysł, by podzielić odmawianie całego różańca na piętnaście osób, z których każda zmawia codziennie jedną dziesiątkę modlitwy. Dzięki temu nie dość, że utrzymano codzienny rytm maryjnej modlitwy, to jeszcze się w tym wzajemnie wspierano.

Jak pisała sama Paulina, grupy te miały się składać z różnych ludzi, „dobrych, przeciętnych oraz innych, którzy mają jedynie dobrą wolę”, i sprzyjać przede wszystkim pogłębianiu wiary. „Piętnaście węgli: jeden płonie, trzy lub cztery tlą się zaledwie, a pozostałe są zimne – ale zbierzcie je razem, a wybuchną ogniem!” – podkreślała.

Pomysł przyjął się błyskawicznie i po kilku latach – w roku 1834 – dzieło w samej tylko Francji liczyło ponad milion członków, a w roku 1862, czyli w momencie śmierci Pauliny Jaricot, działało tu 150 000 „piętnastek”, które skupiały 2 250 000 modlących się na różańcu osób. Od samego początku Żywy Różaniec został pobłogosławiony przez papieży (jako pierwszy uczynił to Grzegorz VII, zatwierdzając dzieło oficjalnie), a 17 sierpnia 1877 roku Pius IX listem apostolskim Quod iure haereditario usta­ nowił zasady organizacyjne Stowarzyszenia Żywego Różańca. W Polsce ten rodzaj modlitwy zaadaptowano i rozpowszechniono prawie natychmiast we wszystkich niemal parafiach, wielu szkołach, instytucjach kościelnych i świeckich. Józef Katarzyniec swoją różę założył w seminarium nauczycielskim.

Tomasz P. Terlikowski

Powyższy tekst jest fragmentem książki „W szkole Maryi. Różaniec z Wenantym Katarzyńcem”, którą znajdziesz tutaj

źródło: twojawalkaduchowa.pl