Polska jako jeden z największych odbiorców rosyjskiej ropy naftowej, w dodatku dysponujący własnym naftoportem, posiada potężne narzędzie presji na Rosję. Jego wagę wzmacnia także specyfikacja surowca płynącego nad Wisłę (określone rynki zbytu), wpływ zachodnich sankcji na jego jakość i uwarunkowania infrastrukturalne przekładające się na wielkość i kierunki dystrybucji.
Według danych Polskiej Izby Paliw Płynnych w 2012 r. polskie zużycie ropy naftowej wyniosło ponad 25 mln ton, z czego 24,6 mln ton stanowił import w 97 % realizowany poprzez ropociąg Przyjaźń biegnący z Rosji.

Polskie rafinerie są ukierunkowane technologicznie na przerób rosyjskiej ropy, a ich marża jest komplementowana jej niską ceną (dyferencjał). Pozytywnie na koszty transportu surowca wpływa istniejący system rurociągowy. Czynniki ekonomiczne to główny powód importu z kierunku wschodniego, mimo istniejącego w Gdańsku naftoport o zdolnościach przeładunkowych 34 mln ton rocznie. Umożliwia on Polsce sięgnięcia po surowiec z dowolnego punktu na kuli ziemskiej (granicę stanowi tu opłacalność takiego przedsięwzięcia) i zaspokojenie nim potrzeb krajowych.

W 2014 r. rosyjski eksport ropy naftowej wyniósł 229 mln ton. To surowiec ciężki i dość mocno zasiarczony co ma wpływ na jego sprzedaż na rynki docelowe. Problem jakości ropy z Rosji pogłębiają obecnie dodatkowo sankcje zachodnie i niskie ceny „czarnego złota” na rynkach globalnych. Z powodu obu zjawisk rosyjski przemysł naftowy ma problemy z inwestycjami w nowe złoża i zwiększa wydobycie z już istniejących, często starych, znajdujących się w zachodniej części kraju. Specyfika federalnego systemu przesyłowego powoduje ponadto, że efektywne przekierowanie eksportu z Europy do Chin obecnie jest po prostu niemożliwe w kontekście infrastrukturalnym i usytuowania poszczególnych złóż.

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe uwarunkowania Polska posiada mocny instrument oddziaływania na Rosję (udział ropy i gazu w jej dochodach budżetowych to około 46%). Kierunek polski odpowiada za około 10% rosyjskiego eksportu "czarnego złota". 24 mln ton surowca płynącego nad Wisłę to znacznie więcej niż „kontrakt stulecia” Rosnieftu z chińskim CNPC (15 mln ton rocznie), który stał się podstawą dla twierdzeń o „azjatyckim pivocie energetycznym” wdrażanym przez Kreml. A przecież to tylko porównanie liczb – pod uwagę należy wziąć specyfikę rosyjskiego surowca (określone rynki zbytu), wpływ na jego jakość zachodnich sankcji i uwarunkowania infrastrukturalne przekładające się na wielkość i kierunki dystrybucji. Polska ma więc paradoksalnie w ręku potężny oręż (przyzwyczajeni jesteśmy do odmiennej optyki), którym dotkliwie mogłaby ugodzić rosyjską gospodarkę nie przedłużając kontraktów zawartych z Rosjanami i prowadząc import ropy poprzez naftoport.

CZYTAJ DALEJ NA: energetyka24.com