Znana reżyser Agnieszka Holland udzieliła wywiadu "Kulturze Liberalnej". Z reżyserką rozmawiał publicysta Łukasz Pawłowski, który na początku przypomniał swojej rozmówczyni jej kuriozalne wypowiedzi o "nowej żelaznej kurtynie" czy "groźnym jaju węża". 

Pawłowski zastanawiał się, czy język wypowiedzi Holland nie przynosi efektów odwrotnych od tych zamierzonych.

W odpowiedzi Agnieszka Holland zwróciła uwagę, że "Kultura Liberalna" od początku rządów Prawa i Sprawiedliwości usiłuje "relatywizować zagrożenia wynikające z działań" tej partii. Zamiast tego proponuje czytelnikom "pseudonaukowy, chłodny, niby socjologiczny ogląd tego, co się dzieje". 

W ocenie reżyser, z tego rodzaju postawy publicystów "Kultury Liberalnej" nic nie wynika, a Polacy nie tyle obojętnieją, co raczej od początku nie byli zainteresowani ostrzeżeniami i kasandrycznymi przepowiedniami autorytetów III RP. 

"A jeśli ludzie zatykają uszy, musisz krzyczeć coraz głośniej."- podkreśliła Holland. Zaczęła też martwić się, że nie wie, jak przekonać większość obywateli naszego kraju, by "nie kładli głowy pod gilotynę". 

"Są takie okresy w historii, kiedy całe społeczeństwa zmierzają w kierunku katastrofy, i tak jest obecnie w Polsce. Najwyraźniej ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie są plany obecnej władzy i jakie będą miały konsekwencje dla bezpieczeństwa państwa i jego przyszłości"- stwierdziła pani reżyser. Jak dodała, państwo polskie "totalitaryzuje się", a ludzie "to łykają". A wszystko przez "Kulturę Liberalną", ponieważ próbuje relatywizować zagrożenie! 

"Trybunał Konstytucyjny sparaliżowany, system prawny rozwalony, trójpodziału władzy nie ma. Od co najmniej półtora roku mówię, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Przecież to się dzieje! Widzimy, że wzięli się za system wyborczy i niedługo będą mogli fałszować wybory w świetle prawa. A już nie mówię o tym, co robią z instytucjami kultury i jak zabierają się do cenzury mediów. Kara dla TVN-u to dopiero początek. Trzeba być głuchym i ślepym, żeby tego nie widzieć"- przekonywała. Reżyserka znalazła nawet proste wytłumaczenie na dobre wyniki PiS-u w sondażach. Otóż, badania opinii społecznej są "do d***", ponieważ nie odzwierciedlają "głębszych, niewyartykułowanych lęków". 

"Ludzie są do tego stopnia skonfundowani, że nie są w stanie wyartykułować tego, co czują"- stwierdziła. Naturalnie, dostało się również prezesowi PiS i tej części Polaków, których nie przekonały raporty Laska i Anodiny w sprawie katastrofy smoleńskiej. 

"Religia smoleńska jest oparta na totalnym kłamstwie i pomówieniach. Przez bałaganiarstwo, brak wyobraźni i wyborcze ambicje Jarosława Kaczyńskiego zginęło 100 wspaniałych Polaków. A następnie z kilku ofiar tej głupiej katastrofy komunikacyjnej zrobiono męczenników. Ta sztuczna religia to potworna trucizna wpuszczana w życie narod"- powiedziała reżyser. Jak zaraz dodała:

"Ale do diabła z Kaczyńskim. Jego konstrukcja psychologiczna może być ciekawa dla artysty, ale ja w nim nie widzę żadnej wielkości". W ocenie Agnieszki Holland, prezes PiS jest bezwzględny, a celem jego działań jest "uruchamianie w ludziach najgorszych instynktów". W tym tkwi tajemnica jego skuteczności. Dalej jest oczywiście bieda-psychoanaliza narodu polskiego:

"Niski poziom zaufania, o którym mówimy od lat, polski katolicyzm, który jest płytki i antychrześcijański, kompleks wyższości i niższości jednocześnie, fakt, że Polacy są wspaniali jako naród i do dupy jako społeczeństwo"- i to przez te straszliwe cechy Polacy poddali się "Kaczorowi dyktatorowi"... To naprawdę straszne, że obywatele głosowali tak jak chcieli, a nie jak chciała pani reżyser!

ajk/Kultura Liberalna, Fronda.pl