Joachim Brudziński z PiS odpowiedział na atak wymierzony w ugrupowanie Prawo i Sprawiedliwość, jakiego - po raz enty - dopuściła się profesor Jadwiga Staniszkis

Brudziński mówił: - Po tym swoistego rodzaju takim antypisowskim comming oucie ogłoszonym przez panią prof. Jadwigę Staniszkis mogę powiedzieć tylko tyle, że raczej chyba już nie będzie sytuacji, gdzie z jednej strony siedział pan prof. Krzemiński, a z drugiej strony pani prof. Staniszkis". 

Przypomnijmy: prof Staniszkis w rozmowie z Magdą Jethon powiedziała o Jarosławie Kaczyńskim: - On na pewno używa ludzi, ale też równocześnie jest używany, bo wysoko wynosi lojalne miernoty, które go otaczają. To jest zaskakujące, że ma taki instynkt, że ufa tylko tym, którzy są od niego zależni, albo tym, którzy zostali złamani przez niego, albo tym, którzy muszą się wkupić. Dlatego używa tych, którzy mają coś za uszami, np. byli członkami PZPR-u i muszą się specjalnie zasłużyć, albo ludzi, którzy próbowali się buntować, tak jak Ziobro, i żeby wrócić, muszą zrobić więcej". 

Brudziński w TVN24 - Zastanawiam się, przywołując słowa chyba z Księgi Koheleta - cóż takiego ci uczyniłem, że aż tak bardzo mnie tak nienawidzisz. Odsyłam do pierwszych stron nowo wydanej i opublikowanej książki Jarosława Kaczyńskiego o początkach Porozumienia Centrum. Tam dosłownie na pierwszych stronach pojawia się we wspomnieniach Jarosława Kaczyńskiego postać Jadwigi Staniszkis. Jarosław Kaczyński mówi o pani profesor w słowach merytorycznych, ciepłych i dalece odbiegających od tych, których używa dziś pani profesor pod adresem Jarosława Kaczyńskiego. Więc przywołując Koheleta - cóż takiego dobrego uczynił Jarosław Kaczyński pani prof. Jadwidze Staniszkis, że postanowiła na łamach "Newsweeka" aż tak bardzo dać upust swoim złym emocjom?".