Potrzebujemy chrześcijan światłych, ale przede wszystkim jaśniejących, którzy z czułością dotkną ślepoty swoich braci i sióstr; którzy gestami i słowami pocieszenia rozpalą w mrokach światła nadziei. Chrześcijan, którzy sieją ziarno Ewangelii na jałowych polach codziennego życia, którzy przynoszą serdeczność w samotności cierpienia i ubóstwa – mówił Papież podczas Mszy na stadionie w Nikozji.

W homilii Franciszek odniósł się do opisanego w Ewangelii uzdrowienia dwóch niewidomych. Ich postawa jest dla nas wzorem zaufania Jezusowi, wspólnego dzielenia losów oraz głoszenia Dobrej Nowiny.

Franciszek zauważył, że niewidomi, choć nie mogli zobaczyć Jezusa, słyszeli Jego głos, zaufali Mu i poszli za Nim. Przeczuwali bowiem, że pośród mroku ludzkich dziejów to On jest światłem rozjaśniającym ciemności serca i świata.

Nie stawiaj oporu Panu, przyjdź do Niego

„Również my to wiemy, także i my nosimy ślepotę w naszych sercach. Podobnie jak dwaj niewidomi, my również jesteśmy wędrowcami, często pogrążonymi w ciemnościach życia. Zatem pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest pójście do Jezusa, jak On sam o to prosi: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11, 28). Któż z nas nie jest w jakiś sposób zmęczony i obciążony? Wszyscy. Jednakże stawiamy opór przed pójściem do Jezusa. Często wolimy pozostać zamknięci w sobie, pozostać sami ze swoimi ciemnościami, trochę się nad sobą poużalać, przyjmując złe towarzystwo smutku. Lekarzem jest Jezus: tylko On, prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka (por. J 1, 9), On daje nam obfitość światła, ciepła, miłości. Jedynie On uwalnia serce od zła. Możemy zadać sobie pytanie: czy zamykam się w ciemności melancholii, która wysusza źródła radości, czy też idę do Jezusa i przynoszę Mu moje życie? Czy idę za Jezusem, czy ruszam za Nim, czy wykrzykuję Mu swoje potrzeby, czy oddaję Mu swoje rozgoryczenie? Zróbmy to, dajmy Jezusowi możliwość uzdrowienia naszych serc.“

Papież zwrócił uwagę, że niewidomi z dzisiejszej Ewangelii nie działają w pojedynkę, lecz zawsze występują razem, przemawiają w liczbie mnogiej. Wspólnie zostają też uzdrowieni.

Samemu nie można stawić czoła ciemności

„Oto wymowny znak życia chrześcijańskiego, oto charakterystyczny rys ducha kościelnego: myśleć, mówić, działać jako my, porzucając indywidualizm i roszczenia samowystarczalności, które powodują niemoc serca. Dwaj niewidomi, dzieląc się swoim cierpieniem i braterską przyjaźnią, uczą nas bardzo wiele. Każdy z nas jest w jakiś sposób ślepy z powodu grzechu, który nie pozwala nam widzieć Boga jako Ojca, a innych ludzi jako braci. To właśnie czyni grzech: zniekształca rzeczywistość: sprawia, że widzimy Boga jako władcę, a innych jako problemy. Jest to dzieło kusiciela, który fałszuje rzeczy i pragnie nam je ukazać w negatywnym świetle, aby nas pogrążyć w przygnębieniu i zgorzknieniu. To okropny smutek, który jest niebezpieczny, nie pochodzi od Boga i łatwo się wkrada w samotność. Dlatego nie można samemu stawić czoła ciemności. Jeśli zmagamy się z naszą wewnętrzną ślepotą sami, jesteśmy przytłoczeni. Musimy stanąć jeden obok drugiego, dzielić się naszymi ranami, razem wyruszać w drogę.“

Na zakończenie Franciszek zauważył, że uzdrowieni przez Jezusa niewidomi pokazują nam także, jak głosić Ewangelię. Dzielą się swoim entuzjazmem i radością z tego, co ich spotkało. Ta radość jest znakiem rozpoznawczym chrześcijanina – dodał Papież.
 

Krzysztof Bronk - Watykan/vaticannews.va