1. Dotychczasowy szef  Rady Gospodarczej przez ostatnie kilka miesięcy liczył na jakieś intratne stanowisko w Unii Europejskiej ale jego przyjaciel Donald Tusk załatwił je tylko dla siebie, a o Bieleckim zapomniał.

Po „abdykacji” Tuska i naznaczeniu przez niego na swoją następczynię w Platformie i rządzie Ewy Kopacz przez pierwsze tygodnie intensywnie doradzał nowej szefowej rządu (był jednym ze współautorów jej expose) i liczył, że nagrodzony zostanie jakimś stanowiskiem rządowym bądź biznesowym (w jakiejś ważnej spółce skarbu państwa).

Niestety na nic takiego się nie doczekał więc obrażony porzuca funkcję przewodniczącego rady Gospodarczej przy premierze i twierdzi, że odchodzi do biznesu ale będzie musiał szukać jakiegoś intratnego stanowiska na własną rękę.

2. Ostatnio zmienił poglądy na gospodarkę i sferę społeczną czemu dał wyraz w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

W połowie października w Gazecie ukazał się wywiad z Janem Krzysztofem Bieleckim pod znamiennym tytułem "Nie o taki liberalizm chodziło".

Wynika z niego, że po blisko 25 latach funkcjonowania w polskiej polityce, Bielecki stał się chyba ku zaskoczeniu wszystkich, obrońcą polskiego przemysłu, wyznawcą teorii, że kapitał ma jednak narodowość, przeciwnikiem zamykania kopalń, wreszcie obrońcą biednych i uciśnionych.

3. To była wyraźna próba zmiany wizerunku Bieleckiego i liczenie chyba na krótką pamięć Polaków.

Przypomnijmy, że Jan Krzysztof Bielecki to od ponad 4 lat formalnie tylko Przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze, która została powołana na wiosnę roku 2010, zresztą prawie natychmiast po tym jak przestał on być prezesem włoskiego Banku Pekao S.A.

Rada Gospodarcza przy Premierze to było gremium doradcze dla szefa rządu z niejasnymi do końca kompetencjami ale się okazało jej przewodniczący był wręcz szarą eminencją rządu Tuska, która decydowała o najważniejszych dla naszego państwa sprawach.

Ta pozycja nie wzięła się oczywiście z niczego. W styczniu 1991 roku ówczesny Prezydent Lech Wałęsa dosyć niespodziewanie przeforsował go na stanowisko Prezesa Rady Ministrów.

Był nim tylko rok ale niezwykle zasłużył się inwestorom zagranicznym w procesach prywatyzacji, które wtedy były prowadzone w zasadzie bez żadnych procedur, według uznania urzędników.

4. Później był jeszcze ministrem ds. integracji europejskiej w rządzie premier Suchockiej, a stamtąd już na kilka lat trafił jako przedstawiciel Polski na stanowisko dyrektorskie do Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

W 2003 roku został prezesem kupionego przez Włochów banku Pekao S.A i był nim aż do początków 2010 z pensją rzędu kilku milionów złotych rocznie.

To za jego prezesowania, Włosi przeprowadzili tzw. projekt Chopin, który oznaczał wyprowadzenie z banku w Polsce do spółki - matki we Włoszech kilku miliardów złotych.

Procesy akcjonariuszy z bankiem związane z tą sprawą trwają do tej pory.

5. Co jakiś czas dowiadywaliśmy się o rozmiarach nieformalnych wpływów w rządzie Tuska jakie miał J. K. Bielecki.

Media donosiły o tym, że namawiał inwestorów amerykańskich do udziału w prywatyzacji zasobów polskiej ochrony zdrowia (choć oficjalnie rząd Tuska zaprzeczał, że chce prywatyzować szpitale), później o jego lobbowaniu na rzecz rosyjskiej firmy Acron, która chciała przejąć Grupę Azoty S.A., a nawet o jego aktywnych kontaktach z Rosjanami w związku z sondowaniem przez nich wejścia w sektor bankowy w Polsce.

Teraz będzie się znowu „sprawdzał w biznesie” ale jak się wydaje musi sobie go znaleźć na własną rękę.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl