Muzułmanie mieszkający we Włoszech protestowali przeciwko polityce włoskiej administracji, która nie pozwala na otwieranie tzw. prywatnych meczetów. 

Chodzi tu o nieformalne małe meczety zwane czasem "meczetami garażowymi" urządzane w domach przez wyznawców Allaha. Włoskie władze nie są przychylne wobec tego typu praktyk, obawiają się bowiem radykalizacji, jaka może się dokonywać w takich nieoficjalnych miejscach kultu.

Przeciw tym właśnie decyzjom władz, które likwidują "garażowe meczety" protestowali muzułmanie, którzy zebrali się pod rzymskim Koloseum. Ogromna grupa mężczyzn zaczęła tam odprawiać modły, a nieopodal stały też grupy kobiet z dziećmi trzymające transparenty z napisami "Tak dla islamu" oraz "Otworzyć meczety". 

Obecnie we Włoszech przebywa prawie milion muzułmanów z czego 800 tysięcy legalnie (reszta to nielegalni imigranci). Ogromna część z nich modli się nie w oficjalnych meczetach, ale w małych meczetach domowych. Rząd włoski słusznie obawia ekstremizmu, jaki może wypływać z tego typu praktyk. Warto zauważyć, że ISIS w swoich planach ma między innymi podbicie Rzymu jako miejsca symbolicznego dla cywilizacji zachodniej i chrześcijaństwa oraz urządzanie w tym mieście masowych ścięć. 

Zdecydowany sprzeciw wobec tzw. domowych meczetów wyraził minister spraw wewnętrznych Włoch, który zauważał, że miejsce to nie służy tylko modlitwie, ale jest ważny centrum społecznym wpływającym na kształtowanie postaw zwłaszcza wśród młodych ludzi. Jak zauważał, przy braku rozróżnienia między religią i polityką, może stać się miejscem werbunku dla przyszłych terrorystów, a szanse na to są większe w niekontrolowanych małych meczetach. 

We Włoszech sprzeciw wobec meczetów jest zresztą większy. Prawicowe ugrupowania wzywają do całkowitego zakazu budowy meczetów sponsorowanych przez sponsorów spoza kraju. 

emde/Fronda.pl