Dziś po południu uwolnione zostały 3-letnia Amelka oraz jej 25-letnia matka, Natalia. Jednym z porywaczy był ojciec dziecka, a sprawą żyła cała Polska. Mediator Marek Makara, który brał udział w akcji odzyskania dziewczynki przekonuje w rozmowie TVP Info, że sprawa nie do końca wygląda tak, jak opisywały ją media oraz prabababcia dziewczynki, która była świadkiem zdarzenia.

"Amelka została uprowadzone dwa lata temu przez matkę i babcię dziecka z terytorium Niemiec. Tatuś walczył bardzo nieskutecznie z polskim systemem prawnym"- mówił Makara w rozmowie z Telewizją Polską. Mediator zaznaczył, że media ten fakt pomijały. 

"Jego desperacja doprowadziła do odebrania dziecka, niestety siłowego, z czym nie mogliśmy się do końca zgodzić"- mówił rozmówca. Jak dodał, akcję trzeba było przeprowadzić szybko, tak, aby nikomu, zwłaszcza dziecku, nic się nie stało. Według Marka Makary, ojciec 3-letniej Amelii był "bardzo szykanowany". Mediator uczulał funkcjonariuszy Komendy Głównej Policji, aby akcja odbyła się w jak najlepszych warunkach.

Według relacji rozmówcy TVP Info, ojciec dziewczynki, pan Czarek, zamierzał przekazać matkę Amelii na policję i udać się z dzieckiem dalej, w kierunku Niemiec. 

"Próbowaliśmy wynegocjować, aby również dziecko zostało(...) W pewnym momencie doszło do dziwnego incydentu. Człowiek, który był z panem Czarkiem, wynajęty jako ochroniarz przez niego, zmienił zdanie, po czym zaatakował gazem pana Czarka i następnie udał się w kierunku Łomży, gdzie doszło do zatrzymania przez policję"- mówił mediator, który podaje w wątpliwość również relację babci pani Natalii.

"Matka nie została wciągnięta do samochodu, sprawcy nie mieli żadnych kominiarek. (…) Sytuacja została nagrana przez jednego z kierowców autobusu miejskiego"-stwierdził Makara. Jak dodał, dysponuje nagraniami, na których matka dziewczynki "normalnie rozmawia, przekazuje informacje, że udają się teraz do domu do Niemiec". Ojciec trzyletniej dziewczynki miał przysyłać również zdjęcia, dokumentujące, że wszystko jest w porządku. 

„Media za bardzo rozdmuchały sprawę, zwalając winę na ojca dziecka, gdyż tak naprawdę nie miało to tak dramatycznego przebiegu, jak było to wszystko opisane”-twierdzi mediator. 

Wcześniej media informowały, że ojciec Amelii dopuszczał się wobec matki dziewczynki przemocy fizycznej i psychicznej. Marek Makara przekonuje, że nic takiego nie miało miejsca, a historia została "zmyślona przez babcię dziecka". 

Wygląda więc na to, że dziecko jest przedmiotem "gry" między skonfliktowanymi (?) dorosłymi. Przykra sytuacja, dlatego miejmy nadzieję, że najbliżsi 3-letniej Amelii opamiętają się i zapewnią dziecku spokój i bezpieczeństwo.

yenn/TVP Info, Fronda.pl