Uspokajam, nie będę truł rozliczeniami i moralnymi ocenami, w tym roku podchodzę do biznesów Owsiaka z kilometrowego dystansu i zajmie mnie jedynie aspekt marketingowy i propagandowy, gdzie Owsiak o dziwo poległ. Metody działania Owsiaka są znany od lat, to jest ciągle ten sam schemat polegający na sprowokowaniu wielkiej zadymy ideologicznej lub politycznej, która pozwoli rozpalić emocje społeczne do czerwoności i na tym budowano siłę finansową WOŚP. Nie ma przypadku w tym, że WOŚP notowała słabsze wyniki w czasach rządów PO i to wielokrotnie słabsze, a prawdziwe żniwa zaczęły się za rządów PiS. Wystarczy sobie przypomnieć pierwsze „dam dwa razy więcej”, co miało miejsce w 2016 roku, po wypowiedzi posła Pięty, który słusznie zwrócił uwagę, że służby mundurowe mogą „grać”, ale po pracy, nie w ramach pełnienia obowiązków.

Z tej wypowiedzi Owsiak zrobił skrót i wyszło, że „państwo pisowskie” blokuje wielkie dzieło charytatywne. Później poszło z górki i trzeba wskazać na wydatną pomoc samego PiS wraz z zapleczem. Jedną z większych afer było zamazane serduszko przez „orłów” Kurskiego, nie brakowało też osobistych konfliktów Owsiaka z Patrykiem Jakim, czy Krystyną Pawłowicz i na tym paliwie akcje WOŚP szybowały w górę. Wyjątkowo obrzydliwym działaniem propagandowym Owsiaka było wszystko to, co zrobił po zamachu i śmierci Adamowicza, tak obrzydliwe, że nie chcę do tego wracać. Najistotniejsze jest jednak to, że na budowaniu konfliktów społecznych i politycznych Owsiak robi biznesy marketingowe i finansowe, przy czym zawsze stosował te same prymitywne metody prowokacji. Sama niewyszukana metoda prowokacji jest o tyle istotna, że nie pozostawia wiele miejsca na błędy. Wystarczy wyłowić jakąś wypowiedź prawicowego aktywisty, księdza lub publicysty i biznes się kreci. Gdyby tego zabrakło, to zawsze można sięgnąć po gotowe emocje społeczne, jak na przykład „obrona konstytucji” albo „dwa miliardy dla Kurskiego”. Przez wiele lat mechanizm działał bez zarzutu, za rządów PiS przynosił gigantyczne zyski i nagle Owsiak, mówiąc jego językiem, strasznie wtopił.

Przede wszystkim „wielki dyrygent” nie zauważył, że Polacy żyją innymi emocjami i głównie jest to „pandemia”. Po drugie Owsiak pomylił się fatalnie w diagnozie nastrojów społecznych związanych z wyrokiem TK. Owszem większość Polaków chce PiS rozjechać za ten wyrok i domaga się utrzymania „kompromisu aborcyjnego”, ale protesty „wściekłych macic” docierają do „gustu” góra 5% radykalnych zwolenników lewicy. Po trzecie Owsiak na dwa dni przed finałem nie miał na tapecie żadnej wpadki posła PiS, ewentualnie księdza, najlepiej pedofila. Po czwarte, kompletnie nie przygotowany do roboty, jaką wykonywał co roku, rzucił się na „Strajk kobiet”, którym miał nadzieję podpalić społeczną beczkę prochu. Nic z tego nie wyszło i to na każdym polu. Nie tylko ludzie się nie rzucili do dawania dwa razy więcej, ale nawet dziennikarze „Gazety Wyborczej” jęknęli pytaniem: „Jurek, co ty robisz?!”. Znam Owsiaka na wylot, on nie ma żadnych zahamowań, jak popełni coś strasznie głupiego, to będzie tego bronił do końca, patrz przeklinanie na „festiwalu” i w miejscach publicznych, tudzież znieważanie Krystyny Pawłowicz. Tym razem Owsiak kompletnie się wycofał, podwinął ogon i nawet nie piśnie.

O „Strajku kobiet” Owsiak nie wspomniał już ani w Internecie, ani na konferencji prasowej, zamiast tego burknął, że WOŚP dawno zaszczepiłby Polaków, ale nikt tego nie podchwycił. Pierwszy raz od 6 lat „Jurek’ totalnie zawalił „Finał” i to popisowo, chociaż nic wielkiego nie miał do roboty. Ba! Gdyby nic nie robił, to efekt byłby lepszy. Czy to oznacza, że rekordu nie będzie? Tak dalekich wniosków nie należy wyciągać, pamiętam finał w 2014 roku i kreatywną księgowość, po kompromitacji procesowej w Złotoryi. Wtedy WOŚP zrobiła rekord na papierze i teraz też może zrobić bez problemu, bo ma około 200 milionów na koncie. Natomiast pewne jest, że Owsiak swoimi błędami stracił najmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt milionów, po porostu się zestarzał i niczego nowego już się nie nauczy.

KONTROWERSJE.net