O Marii Sokołowskiej głośno zrobiło się, kiedy w trakcie kampanii wyborczej zadała premierowi Donaldowi Tuskowi pytanie, dlaczego udaje patriotę, skoro jest zdrajcą Polski. Polityk, który podczas tamtego spotkania zrobił zgrabny unik, postanowił jednak spotkać się z gorzowską młodzieżą. W środę pojechał do licealistów, by odpowiadać na ich pytania. Na spotkanie zaproszona została także Maria Sokołowska.

Licealistka twardo punktowała premiera, przypominając jego wypowiedź sprzed lat. "Nie rozumiem tego, jak Donald Tusk mógł zostać premierem” - mówi licealistka w rozmowie z dziennikarzami. Przypomina, co Donald Tusk pisał o Polsce i polskości w 1987 roku. Tłumacząc, że wciąż ma Tuska za zdrajcę argumentowała: „w 1987 roku na łamach „Znaku” wypowiedział się na temat Polski, że polskość to nienormalność oraz wyśmiewał polską kulturę, polską tradycję, polskich patriotów, którzy walczyli kiedyś. Nie rozumiem tego, jak on mógł zostać premierem” - powiedziała dziennikarzom.

Maria Sokołowska dodała ponadto, że premier nie odpowiedział na jej pytanie sprzed kilku dni, w ogóle unikając powracania do tamtego wątku. "A skoro nie poruszył, to znaczy, że jego sztab jeszcze nie był w stanie ułożyć mu argumentów” - drwiła licealista. Przed środowym spotkaniem z szefem rządu uczniowie liceum wraz z nauczycielem mieli przygotować pytania dla premiera, a następnie przesłać mu je odpowiednio wcześniej, by zdążył przygotować odpwiedzi. Sokołowska uważa, że przez to spotkanie było sztuczne.

Na koniec Tusk chciał ofiarować otrzymane od uczniów kwiaty Marii, ale ta nie przyjęła ich. "Chciał (premier – red.) dać mi kwiaty na koniec, które otrzymał od uczniów... Oczywiście nie przyjęłam ich, bo jak miałam przyjąć kwiaty ze strony zdrajcy?” - powiedziała w rozmowie z dziennikarzami.

Beb/TVN24.pl/Stefczyk.info

Czytaj także: 

 

Donald Tusk spotka się z licealistką, która zapytała go o zdradę Polski