Białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka zapowiedział dziś, że jeśli Stany Zjednoczone rozmieszczą broń jądrową w Polsce lub na Litwie, poprosi Władimira Putina o rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi.

Łukaszenka twierdzi, że o możliwości rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce lub na Litwie wspomniał prezydent Francji Emmanuel Macron.

- „Jeśli Stany Zjednoczone lub Francja przekażą broń jądrową do Polski, Litwy, blisko naszych granic, to zaapeluję do prezydenta Putina o zwrot tej broni, którą kiedyś oddałem, bez żadnych warunków wstępnych”

- oświadczył samozwańczy przywódca Białorusi.

Łukaszenka cały czas przekonuje, że białoruskie wojska nie biorą udziału w inwazji na Ukrainę. Dziś przyznał jednak, że z terytorium jego kraju wystrzelono rakiety w kierunku Ukrainy.

- „Rzeczywiście, gdzieś z terenów czarnobylskich, gdzie były na manewrach wojska rosyjskie, wystrzelono dwie czy trzy rakiety”

- stwierdził dyktator po oddaniu głosu w quasi-referendum ws. zmian konstytucyjnych w kraju.

Na Białoruś dotarła dziś rosyjska delegacja, która chciała rozmawiać ze stroną ukraińską. Ukraina jednak odmówiła udziału w spotkaniu z uwagi na fakt, że Mińsk jest stolicą kraju zaangażowanego w konflikt i zaproponowała rozmowy w innym miejscu, np. w Warszawie.

kak/Reuters, CNN, TASS, DoRzeczy.pl, PAP