Lewicowy portal „Krytyka Polityczna” zdradza kulisty zaostrzającej się (z postępem rewolucji) walki klasowej w obozie lewicy. Z artykułu „Za wcześnie na epitafia dla Partii Razem” łódzkiego lewicowca z partii Razem Bartosza Migasa można się dowiedzieć o przyczynach konfliktu partii Razem z partią Wiosna.

Według lewicowego działacza „Robert Biedroń po miesiącach negocjacji” przedstawił partii Razem „ostateczną ofertę, która brzmiała: milion na kampanię, jedna jedynka „może” jedna dwójka, do tego jakieś miejsca na listach poniżej trzeciego, ban na logo Razem i zakaz startowania dla Adriana Zandberga, najbardziej rozpoznawalnego członka partii i Zarządu Krajowego”.

Dla partii Razem była „to oferta skandaliczna, bez sensu, gwarantująca znaczne uszczuplenie środków partii, a w zamian dająca okrągłe nic”. Dla partii Razem „Parlament Europejski to nie jest miejsce, gdzie się zdobywa rozpoznawalność w polskiej polityce. Nie wysyła się tam nikogo, żeby ciągnął przekaz partii; nikogo też nie interesuje zbytnio, co się tam dzieje”. Dodatkowo oferta Biedronia nie dawała gwarancji, że Razem miałaby swojego towarzysza w euro parlamencie.

Zdaniem lewicowego działacza „osoby identyfikujące się jako lewicowe przechodziły do nowego projektu Biedronia już kilka miesięcy temu. Z opowiadań wyłaniał się obraz charyzmatycznego lidera, ostatniej nadziei lewicy, pod którego znakiem Polska będzie Polską, a lewak lewakiem. Wszystkie wątpliwości, jakie w kręgach znajomych kierowano w stronę zwolenników Biedronia, kończyły się zwykle zapowiedzią: „poczekajcie do lutego”. No i poczekaliśmy, a projekt liberalny nadal pozostał liberalny”.

W rzeczywistości z lewicowej perspektywy „program Biedronia nie wystaje na pół palca poza standard zachodnioeuropejskiego liberalizmu, [...] zupełnie pomija najbardziej palącą potrzebę reformy podatkowej w kierunku podatków progresywnych, bez której to reformy nie da się sfinansować żadnej zmiany podnoszącej jakość służby zdrowia, transportu, gospodarki, usług publicznych”.

Zdaniem lewicowców z partii Razem „Wiosna Biedronia i tak zmierza prostą drogą do koalicji z Platformą i jej wasalami”, którzy są wrodzy ochronie socjalnej dla prekariatu. Dla lewicowego działacza „wiara w to, że akurat w tej układance da się utrzymać progresywne gospodarczo postulaty wbrew liberalnej większości” nie ma sensu.

W opinii lewicowego działacza „ostatnie 30 lat [...] dało wystarczających dowodów, że taktyczne sojusze lewicy z liberałami są jak taktyczny sojusz parówki z głodną gębą, a stawką jest skład sosu”.

Dla lewicowego działacza „projekt Razem od Wiosny Biedronia różni niemal wszystko – od okoliczności powstania, przez strukturę osobową, początkowy kapitał i rozpoznawalność, aż po program. Najważniejsza (i konsekwentnie pomijana) różnica to fakt, że Razem jest jedną z niewielu partii w Polsce, które swoją działalność zaczynały od zera – włącznie z własnym skromnym kapitałem początkowym, bez wsparcia biznesu i wpływowych środowisk, bez rozpoznawalności, z własnym programem, z przyzerowym zainteresowaniem mediów”.

Lewicowy działacz przypomina, „że Partia Razem odnosiła sukcesy wtedy, kiedy stawała na przekór polskiej scenie politycznej, a nikt nie przejmował się nami, gdy byliśmy dziesiątą flagą za plecami szerokich porozumień. To karminowy aktyw odmrażał tyłki przed KPRM podbijając w debacie wartości demokratycznego państwa za pomocą happeningu i konsekwentnym trwaniu dzień i noc na terenie pikiety. To Partia Razem jako pierwsza mimo ogromnej presji wyłamała się z duopolu PiS-PO, kiedy KOD zdawał się potęgą, która zaraz zmiecie pisowski rząd (wtedy też zaganiano nas do wspólnych szeregów). To członkinie Partii Razem organizowały pierwsze protesty przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych, zanim centrale wielkich opozycyjnych partii dostały wyniki badań opinii i podjęły decyzje, co robić”.

Lewicowy aktywista jest dumny z tego, że partia Razem stała „w awangardzie walki o prawa osób LGBT+, o prawa kobiet (proponując złagodzenie aborcyjnej kompromitacji, a nie jej utrzymanie, jak większość opozycji), nie opuszczając żadnej pikiety, żadnego Marszu Równości. Z drugiej strony konsekwentnie, mimo braku zainteresowania mediów, wspierałyśmy strajki pracownicze w supermarketach, służbie zdrowia, edukacji, blokowaliśmy eksmisje, upominałyśmy się o prawa pracujących na śmieciówkach w ochronie. Robiliśmy to dlatego, że uważaliśmy to za słuszne i potrzebne, robiliśmy to razem z nielicznymi organizacjami społecznymi i politycznymi, kiedy media były zajęte relacjonowaniem kolejnych scen z żenującego spektaklu pogrążania się sejmowej opozycji”.

Dla działacza partii Razem Biedroń jest „otoczony ekspertami od marketingu politycznego, dawnym środowiskiem po Ruchu Palikota i wieloma doświadczonymi działaczkami i działaczami, które podebrał z innych środowisk. Źródła finansowania Wiosny są także jeszcze niejasne, a ich ujawnienie może pokazać szerszy kontekst projektu”.

W swoim tekście lewicowy działacz partii Razem wytknął absolutny brak realizmu i nieodpowiedzialność tym lewicowcom („progresiwistom”), którzy wierzą wbrew faktom, że Biedroń jest nadzieją lewicy.

W opinii lewicowego działacza to, że Biedroń odebrał lewicy elektorat liberalny, nie jest katastrofą dla lewicy, ale szansą na to by lewica była lewicą, a nie „progresywno-liberalno-kompromisową papkę”.

Zdaniem lewicowego działacza lewica musi wytrwać poza „progresywno-liberalno-kompromisową papką” „żeby w przyszłości nie oglądać protestów o podłożu ekonomicznym prowadzonych przez antysemitów i pospolitych faszystów, jak to już się czasem dzieje, gdy na miejscu nie ma lewicy”.

Zdaniem lewicowego działacza „nowa sytuacja otwiera nowe możliwości. SLD znika z lewicy, liberalna Wiosna rzuca wyzwanie Platformie, którego stawką jest dominacja w centrum sceny politycznej, a obóz dobrej zmiany zdaje się chwiać i nadal powoli, ale jednak stopniowo kruszyć”.

Jan Bodakowski