Amoris laetitia to zobowiązujący dokument urzędu nauczycielskiego Kościoła, czy raczej całkiem niezobowiązująca prezentacja poglądów papieskich? W tej sprawie nie ma wśród biskupów i kościelnych uczonych pełnej zgody. ,

Kilka dni po publikacji adhortacji papieskiej, która pozostawia bardzo dużą „szarą strefę” interpretacyjną, głos zabrał kardynał Raymond Leo Burke. Na łamach „National Catholic Register” przekonywał, że Amoris laetitia nie należy do zwyczajnego Magisterium – nie ze względu na to, że jest adhortacją, ale dlatego, że sam papież Franciszek daje wyraźnie do zrozumienia, że nie postuluje on w tym dokumencie jakichkolwiek rozstrzygnięć.

Z tą oceną wydaje się częściowo zgadzać również na łamach „NCR” ceniony włoski profesor filozofii, ks. Antonio Livi, przekonując, że Amoris laetitia nie jest dokumentem urzędu nauczycielskiego Kościoła, w którym papież zawarłby jakieś wiążące wypowiedzi na temat małżeństwa i rodziny.

Są jednak także głosy przeciwne. Należy do nich ocena księdza profesora Markusa Graulicha, niemieckiego kanonisty pracującego jako podsekretarz w Papieskiej Radzie ds. Tekstów Prawnych. Kapłan przekonuje, że Amoris laetitia jest zwykłych pismem apostolskim i ani ze względu na formę, ani ze względu na sposób powstawania dokumentu nie można tu mówić o „czysto osobistym wyrażeniu poglądów” przez Papieża Franciszka. Taką ocenę ks. prof. Graulich przedstawił w rozmowie z tygodnikiem „Die Tagespost” z niemieckiego Würzburga. Kapłan podkreślił, że adhortacja papieska zbiera przecież przemyślenia obu synodów biskupów poświęconych małżeństwu i rodzinie.

Ks. prof. Graulich mówi, że pismo apostolskie nie jest zobowiązujące w tym samym stopniu, jak konstytucja apostolska lub encyklika. Jest jednak mimo wszystko wyrazem papieskiego urzędu nauczycielskiego i z tego powodu nie można sprowadzać jej do tego samego poziomu, na jakim sytuują się na przykład homilie Franciszka wygłaszane w Domu św. Marty, które mają całkowicie nienauczycielski status.

Rzymski kanonista zaznacza, że papież dokonał „trudnego szpagatu pomiędzy jednością a różnorodnością, pomiędzy jednoznacznością nauczania i pluralizmem form przekazywania”. Kapłan mówi, że sytuacje duszpasterskie są w różnych miejscach świata naprawdę bardzo różnorakie. Jednak jeżeli lokalne episkopaty zaczną teraz na nowo definiować nauczanie bądź moralność, to może to mieć wyłącznie złe skutki dla jedności wiary i jedności Kościoła. 

hk