Tego typu tematy, jak gender powinny być poruszane na uniwersytecie katolickim?

Przeczytałem zapytanie, na ten temat zaniepokojonego bp Meringa i odpowiedź rektora KUL-u. Pytanie było zasadne i rozumiem, że biskup mógł się zaniepokoić. Odpowiedź rektora jest dla mnie też oczywista. Mogę sobie wyobrazić zajęcia monograficzne na uczelni katolickiej, rzymskiej czy jakiejkolwiek innej, na temat np. homoseksualizmu. Przecież to nie znaczy automatycznie, że robimy propagandę homoseksualizmu, tylko że badamy temat nawet bardzo krytycznie z pozycji katolickich. Tak samo rozumiem, że wykład na temat filozofii gender, to jest wykład, który nie będzie propagandą gender, nie przygotuje go jakiś aktywista gender, tylko profesor, który tematykę zna i przedstawia jej historię i zasady. Uważam, że to jest właśnie obowiązkiem uczelni katolickiej, między innymi, by podejmować takie tematy. Najpierw trzeba temat poznać, żeby się móc nie zgadzać i potrafić celnie skrytykować. Ja rozumiem taką propozycję na temat wykładu o gender po prostu jako propozycję akademicką. Trzeba poznać problem, ale pozostać oczywiście krytycznym z perspektywy nauki Kościoła katolickiego i w ogóle zdrowego rozsądku w tym przypadku.

Czy na papieskich uczelniach w Rzymie tego typu problemy są poruszane?

To jest chyba oczywiste. Ważną sprawą jest sformułowanie tematu. Dużo od tego zależy – raz będzie to budzić pytania i kontrowersje, a innym razem nie. Ktoś może pomyśleć, że skoro jest taki wykład ze słowem gender w tytule, to znaczy, że wykładowcy, czy cała uczenia są przychylni tej ideologii. Tu na Gregorianum takich tematów nie ma na wydziale teologii. Na innych też nie kojarzę, ale oczywiście mówi się o tej tematyce przy okazji różnych wykładów. Nie tak dawno rozmawialiśmy w gronie profesorów teologii moralnej i powiedziałem, że jednym z postulatów grupy studentów-kleryków było by trochę więcej poświęcić czasu na kwestie homoseksualizmu. Bo księża się z tym stykają też w perspektywie duszpasterskiej. Raczej poruszamy te tematy w ramach szczegółowych omówień teologii moralnej.

Pytam o to, ponieważ, jak zapewne ojciec sobie zdaje sprawę, na świeckich uniwersytetach instytuty gender są tubą propagandową tej ideologii.

To oczywiście. Spodziewam się, że jak na Uniwersytecie Warszawskim jakaś pani prowadzi kurs albo seminarium gender jest to po prostu propaganda pro-gender. Mam nadzieję, że gdy KUL proponuje seminarium, albo wykład o gender to jest raczej poznanie problemu z pozycji krytycznej, jeśli nie bardzo krytycznej. Ale trzeba najpierw spokojnie kilka nazwisk i danych rzucić, podać, poznać, żeby potem dyskutować.

A co z obecnością przedstawicieli "Krytyki Politycznej" na tych wykładach?

Gdyby się okazało, że ten kurs jest robiony przy współpracy z "KP" to rzeczywiście bym się zdziwił. Jeszcze mógłbym zrozumieć, że jakis profesor z KUL-u znający się na temacie, ale propagujący nauczanie katolickie, w ramach wykładu zaprasza taką osobę, np. na dwie godziny, by ona przedstawiła jak widzi sprawy. To może być nawet interesujące. Pamiętam, jak jeszcze wykładałem w Warszawie sakramentologię, wtedy raz czy dwa zaprosiłem ewangelika i luteranina. Wiadomo, że to co on mówił nie było do końca nauczaniem katolickim, ale też wszystko było w tej sytuacji jasne.

Chodziło rozumiem by mogli mówić sami we własnej sprawie.

Tak. Oto chodziło. Zatem gdyby to była osoba nawet z "KP", która by na takim poziomie, w miarę zobiektywizowanym, potrafiła poprowadzić godzinny wykład pod okiem profesora, to też bym nie widział nic strasznego. Nawet jeśli się z kimś nie zgadzamy to warto taką osobę wysłuchać, jak ona widzi sprawy. To pozwala troszeczkę lepiej wejść w temat.

Rozmawiał Tomasz Rowiński