Najwięcej do powiedzenia o Kościele mają ci, którzy praktycznie do niego nie chodzą. Ich przygoda z religią skończyła się wraz ze szkołą, a wiedzę o Kościele czerpią ze stabloidyzowanych, kościołofobicznych mediów, lub z plotek, które ktoś wypuścił dorzucając swoje przysłowiowe "trzy grosze".

Nie mówię o tym, że media atakujące Kościół wymyślają od podstaw informacje o pijanym duchownym, siostrze zakonnej bijącej dziecko, grubym biskupie w luksusowym mercedesie, czy o księdzu pedofilu. Jednak kiedy opisują tę sferę tylko w takich kategoriach, dają poczucie, że taki właśnie jest Kościół. Wyolbrzymiając i wyróżniając jedynie zło, nie pisząc w ogóle o dobru (kogo obchodzi ksiądz, który nie chce przyjąć "koperty", finansuje z własnej kieszeni dziecku z parafii wyjazd na wakacje, słucha cierpliwie staruszki mówiącej o swoich schorzeniach, czy oddaje ubogiemu swoje buty) budują pewien zmarginalizowany obraz.

Nie mówię o tym, że plotki są zupełnie wyssane z palca. Być może jakiś ksiądz w "Bździnie Małej" jechał po pijaku, albo gosposia przebywająca u niego na plebanii nie tylko gotuje obiady. Na pewno też jest taki, który mówi co innego, a robi co innego. Albo bierze z tacy, choć mu nie wolno.

Prawdopodobnie wciąż masz w pamięci katechetę, przez którego zakończyłeś swój pobyt w Kościele. Rzucił w ciebie kredą, poszarpał za ucho, albo powiedział, że jesteś "antychrystem". Tacy też się zdarzali i niestety wciąż się zdarzają.

Mówię o tym, że nie można patrzeć na Kościół tylko przez pryzmat zła, które jest w nim obecne. Nie można oczywiście przymykać oczu, ani nie alarmować kurii o jakimś niepokojącym zachowaniu duchownego. Bywa i tak, że kuria "trzyma" takiego kapłana, bo jest świetnym budowniczym kościoła (buduje trzeci, gdyż ma zdolność do "wyłudzania" większych ofiar od parafian). Zapomina się, że ważniejsze od murów jest wybudowanie duchowego Kościoła. Lecz bywa i tak, że biskup nie pozna prawdziwego oblicza podwładnego, bo sami parafianie są podzieleni i bronią księdza, mimo jego ewidentnej winy.

Piętno odciśnięte przez duchownego, który minął się z powołaniem jest dużo większe od tego, które odciśnie polonista, czy nauczyciel z innej dziedziny. Zadziwiające, że taki ksiądz spotkany 30 lat temu wywoła falę agresji w stronę całego Kościoła, łącznie ze świeckimi katolikami, którzy ze strony zranionej osoby spotkają się z kpiną, a zranienie przez innego nauczyciela nie przyniesie porównywalnego skutku.

Kościół jest grzeszny, gdyż składa się z grzeszników. Nie jest to tylko jakiś slogan. Mnie również jest ogromnie przykro, kiedy słyszę, że ktoś, kto powinien świecić przykładem - krzywdzi. Jednak dlaczego wymagamy doskonałości tylko od księży, a belki we własnym oku nie widzimy? Dlaczego nie skupimy się na sobie?

Masz złe doświadczenie z powodu członka Kościoła? Zapisz je na kartce i idź pod krzyż, by je zanieść Jezusowi. Naszemu Bogu nie jest obojętne to, co cię spotkało. Również to przeżywa i cierpi. Spróbuj pomodlić się po swojemu za tego, kto cię zranił. Spróbuj przebaczyć, by uzyskać wewnętrzny pokój i radość. Wczytaj się w Pismo Święte, by wiedzieć, czym tak naprawdę jest Kościół. Poznasz, że Kościół został ustanowiony przez Boga, który jest Miłością. Zobaczysz, że nie modlisz się do księdza, tylko do Stwórcy Wszechświata.

A jeżeli nie chcesz tego zrobić, to może problemem jednak nie jest "biskup w luksusowym aucie", czy "ksiądz pedofil" - tylko twój własny brak wiary, pycha i lenistwo?

Karolina Zaremba