Premier Ewa Kopacz, jak to ma w zwyczaju, zupełnie bez ładu i składu zaatakowała Jarosława Kaczyńskiego. Powód? Ośmielił się mówić o imigrantach prawdę! A przecież pani Kanclerz surowo zakazała... No więc Kopacz przystąpiła do ataku.

PiS uznała za partię ksenofobiczną (bo nie chce islamskich bandytów), antyeuropejską (bo nie godzi się na dyktat Berlina), a jej zwycięstwo grozi Polsce odejściem z UE (tak, jak odszedł z UE ten straszny Wiktor Orban).

Wystąpienie premier Kopacz skomentował dziś celnie Marcin Mastalerek z PiS. Powiedział jasno: premier przyjmie Arabów, bo Donald Tusk szuka pracy u Angeli Merkel.

"Premier Kopacz wspiera swojego byłego kolegę partyjnego, zamiast dbać o interes narodowy. Premier Kopacz, gdyby chciała być solidarna, to by podejmowała inne decyzje" - uznał Mastalerek według portalu 300polityka.pl. 

"To były podłe słowa ze strony premier Kopacz. Z jednej strony merytorycznej wystąpienie prezesa Kaczyńskiego, z drugiej – epitety. Już słyszeliśmy od Donalda Tuska, że dzieci nie pójdą do szkoły 1 września. Teraz, że Polska zostanie wyprowadzona z UE? To jakaś kpina" - dodał. 

"Premier Ewa Kopacz mówiła roztrzęsionym głosem, pełne epitetów przemówienie Kopacz na tle merytorycznego przemówienia prezesa Kaczyńskiego" - stwierdził wreszcie, na koniec mówiąc krótko o Węgrzech. "Premier Orban dba o interes Węgier, a nie o interes Niemiec. To powinno być oczywistą rzeczą w Polsce" - powiedział.

Ma rację - powinno być. Niestety, nie jest. Jak na razie pierwszy jest interes PO, drugi interes Berlina, a gdzieś tam w tle, interes Polaków... ale też nie wszystkich, ma się rozumieć - tylko tych, co popierają Platformę!

kad