Uczysz katechezy od wielu lat. Czy następuje deprecjonowanie nauki religii w szkole w ostatnich miesiącach?


- Deprecjonowania ze strony dyrekcji czy nauczycieli nie dostrzegam. Zresztą wszystko zależy od konkretnej szkoły i konkretnej kadry. Uczyłem w liceum gdzie dyrektorką była zsekularyzowana rusycystka, która traktowała religię w szkole jako niepotrzebny balast. Uczniowie to czuli, co odbijało się na frekwencji, a niektóre lekcje musiałem prowadzić w szatni czy na głównym holu szkolnym w związku z brakiem odpowiedniej sali lekcyjnej. Uczyłem też w prywatnym gimnazjum i liceum, gdzie dyrektor wynosił katechezę na piedestał i uczniowie czuli, że nauczanie religii jest ważne. Niemniej, i tu, i tu miałem katechezy, gdzie byłem wykończony przez uczniów i wychodziłem z mokrą od potu koszulą. Sami uczniowie bowiem w swej większości, mają do katechezy stosunek obojętny, a nawet niechętny. I demonstrują to, gdyż wiedzą, że stopień z religii jest tylko "straszakiem", a jak im nie będzie pasował, to mogą się z religii po prostu wypisać lub wymusić to na swoich rodzicach.


A rodziców to obchodzi?

 

- Właściwie jedyne novum, które zaobserwowałem w ostatnich miesiącach jest kontestacja katechezy ze strony niektórych rodziców. Jakby "odkorkowali" zgłaszając roszczenia i zarzuty do sposobu katechizacji, moich metod pracy, jako katechety. Niektórzy wypisali dzieci z katechezy już w 6 kl. SP. Wcześniej z tym się nie spotkałem. Według mnie to syndrom "palikotyzacji" życia społecznego. Możemy teraz kontestować otwarcie Kościół i kler, poprzez uderzenie w katechezę czy katechetę, którego mamy w zasięgu. W szkole w której uczę był punkt wyborczy i Ruch Palikota uzyskał ponad 12% głosów i to da się zauważyć.

 

Czy katecheza straci na tym, jeśli byłaby finansowana przez samorządy, jeśli nie obejmie jej podstawowy program nauczania?

 

- Z tego, co wiem, to i tak cały budżet szkoły, łacznie z pensjami nauczycieli, finansują obecnie samorządy. Pytanie brzmi, czy jeżeli katecheza nie będzie objęta podstawowym ramowym programem nauczania, to czy niektóre samorządy nie wycofają się finansowania pensji katechetów. Może się zdarzyć, tak, że jakiś antyklerykalny burmistrz coś takiego przeforsuje. Ale jeśli nawet, wtedy to rodzice będą musieli zrzucić się po ok. 10 złotych miesięcznie gdyby chcieli, aby ich dzieci były katechizowane. I na mój rozum, to nie byłoby złe. Byłoby to badanie socjologiczne w "realu", ilu tak na prawdę rodziców chce katechizacji swoich dzieci i ilu jest w stanie za to zapłacić drobną ofiarę. Nauczyciel zarabia brutto ok. 30 zł za godzinę dydaktyczną, czyli razy 8 godz w miesiącu wychodzi 240 zł dzielone przez liczbę uczniów w klasie. Wszak "to co kosztuje, dopiero stanowi wartość" jak mówił JPII. Zresztą, gdyby zaszła taka sytuacja, myślę że nie byłoby źle - Polacy, a szczególnie młodzież lubią być przeciw, a przy okazji na katechizacji zostaliby ci, którym tak na prawdę na niej zależy.

 

Czy twoim zdaniem rozporządzenie MEN jest decyzją polityczną? Co ona ma na celu?

 

- Nie zakładam, że to jest zaplanowana odgórnie antyklerykalna akcja rządu. Może to być jakieś "puszczenie oka" w stronę wyborców Janusza Palikota, którzy chcą w ogóle wycofać religię ze szkół. Komunikat w stylu: Widzicie, poszerzyliśmy pole wolności obywatelskich - wygrajcie teraz wybory w samorządach, to wtedy sami będziecie mogli zrobić sobie bezreligijną szkołę i zaoszczędzimy dzięki wam pieniędzy w budżecie.

 

Czy to jest walka z Kościołem?

 

- Kościół, jeżeli wypełnia misję Pana Jezusa, zawsze będzie miał wrogów, czy jawnych, czy skrytych.  Podobnie ma ich katecheta w szkole, czy szeregowy chrześcijanin w miejscu pracy. To zawsze boli jeśli nas atakują, ale nasza odpowiedź jest jedna, dana przez Chrystusa: "Miłujcie nieprzyjacioły wasze i módlcie się za tych, którzy was prześladują". Wydaje mi się, że ta obecna "ruchawka" wokół katechezy może stać się impulsem do dyskusji i działań samego Kościoła nad kształtem i skutecznością katechizacji szkolnej, bo ta według mojego doświadczenia i wiedzy jest marna. Tezą wyjściową zgodną z nową ideą nowej ewangelizacji w Kościele, może być hasło "mniej szkolnej katechizacji, więcej ewangelizacji". Ale to już dyskusja na oddzielny wywiad.

 

Dariusz Kwiecień (46l.), uczył religii we wszystkich rodzajach szkół publicznych i prywatnych (LO, ZSZ, GIM i SP-6kl.) Katechizuje od 93 r. (z przerwami) w Warszawie i okolicach.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski