Tomasz Wandas, Fronda.pl: „W tej Eucharystii jest także zawarte błaganie i prośba do Boga o to, żeby nic złego się nie stało, żeby nie został zachwiany i osłabiony żaden fundament w tym, co nazywamy trójpodziałem władzy, co nazywamy służbą na rzecz państwa, a przede wszystkim służbą na rzecz człowieka, każdego człowieka” – powiedział kardynał Kazimierz Nycz w homilii wygłoszonej 28 IX z okazji Jubileuszu 100-lecia Sądu Najwyższego. Kazanie jest jednoznaczne, czy wypada kardynałowi wygłaszać tego typu, polityczne kazanie? Czy wypada, aby kardynał stawał po stronie ludzi walczących z rządem?
Jerzy Targalski: Wszystko zależy od tego, czy uznajemy, iż Kościół ma prawo zabierać głos w sprawach politycznych, czy takiego prawa nie ma. Jeżeli Kościół ma takie prawo, to mogą wypowiadać się tak jak chcą: jedni biskupi popierają komunistów, inni Rosję, a inni popierają wolną Polskę i Jezusa Chrystusa – niestety ci ostatni są w mniejszości.
Czy Pana zdaniem Kościół powinien oddzielić się od polityki, czy jest to raczej niemożliwe?
Oczywiście jest to niemożliwe i niewskazane, dlatego że wybory polityczne są też wyborami moralnymi. My natomiast możemy się z danymi wypowiedziami konkretnych hierarchów zgadzać bądź nie. Jeśli się nie zgadzamy, to mamy też prawo takie wypowiedzi krytykować – mimo, iż pochodzą one od samego kardynała. Jeśli kardynał Nycz popiera system bezprawia, podoba mu się „ubekistan” i nawet modli się o zachowanie tego systemu, to jest jego wybór, który pokazuje kim tak naprawdę jest.
Co możemy zatem myśleć o kardynale Nyczu słuchając jego takich, a nie innych wypowiedzi?
Zależy to od wiernych Kościoła, ja myślę „tak”, a z pewnością wielu wiernych myśli inaczej. Każdy człowiek ma mózg i powinien go używać – jeżeli natomiast ktoś nie chce go używać, np. ze strachu, albo dla korzyści materialnej, to też jest jego wybór.
Ale czy można w obecnym stanie prawnym w ogóle modlić się o zachowanie trójpodziału władzy? Czy nie jest to kuriozum?
Trójpodział władzy, oczywiście jest czymś dobrym, jednak w Polsce go nie ma. W pewnym sensie oczywiście możemy się modlić o to, aby trójpodział władzy w Polsce zaistniał, do tej pory mamy niestety, ale jedną władzę –„ubekistańską”, która ogarnia wszystkie sfery. Nie można zatem modlić się o zachowanie czegoś, czego nie ma. Jeśli kardynał Nycz miał na myśli trójpodział władzy poszczególnych departamentów bezpieki to co innego.
Czyli wbrew opiniom kazanie może kardynała można odbierać pro-reformom proponowanym przez rząd?
Kardynał Nycz mówiąc o trójpodziale posługuje się kłamstwem, widocznie jemu system „ubekistański” odpowiada, widocznie widzi on w tym systemie dla siebie korzyści.
Jak to jest, że człowiek tak wysoko postawiony, tak dobrze wykształcony opowiada takie rzeczy? Jak to jest w również w przypadku innych hierarchów mówiących w podobnym tonie?
Co to wykształcenie ma do rzeczy? Tutaj chodzi tylko o własny interes. Ci hierarchowie uważają, że „tamta strona” wygra, więc moszczą sobie dobre pozycje na przyszłość, po drugie prawdopodobnie łączy ich interes z „ubekistanem”.
Jakie to mogą być interesy?
Przeróżne. Mogą to być kwestie finansowe, sprawy z przeszłości, powiązanie towarzyskie itp.
Internauci ogłosili kardynała po tych słowach mianem duszpasterza opozycji totalnej. Czy słusznie?
Po pierwsze, to nie ma czegoś takiego jak "internauci". Jest to ulubiona formuła – niestety niepoprawna - zarówno opozycji jak i środowisk prorządowych. W Internecie pojawiają się różne zdania na ten temat. Kardynał Nycz związany jest z opozycją totalną – to żadna tajemnica, ja natomiast rozumiem, że w następnej kolejności odprawi on mszę na rzecz zachowania emerytur dla ubeków.
Dziękuję za rozmowę.