Ciężko przebić się politykom totalnej opozycji argumentami i programem, których nie mają, dlatego próbują zainteresować sobą społeczeństwo za pomocą happeningów. W Sejmie Klaudię Jachirę musiała uspokajać dziś Małgorzata Kidawa-Błońska. Śladem Jachiry chciał pójść Krzysztof Gawkowski z Lewicy, który zaproponował odśpiewanie hymnu UE w czasie obrad.

Po wystąpieniu premiera Mateusza Morawieckiego w czasie obrad Sejmu poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski wystąpił z wnioskiem formalnym, proponując… wspólne odśpiewanie hymnu Unii Europejskiej.

- „Ja rozumiem, że możemy się tu przekrzykiwać, ale hymn Unii Europejskiej jest wiążący”

- przekonywał polityk.

- „Wstydem na tej sali jest, że prawa część nie chce śpiewać hymnu Unii Europejskiej”

- dodawał.

- „Panie pośle, to jest sala plenarna, a nie sala koncertowa”

- odparła marszałek Elżbieta Witek.

Posłowi Gawkowskiemu pozostaje być wdzięcznym pani marszałek. Jego koncert mógłby skończyć się drwinami, jakie wywołało wykonanie Ody do radości przez opozycję w Rzeszowie.

kak/niezależna.pl