I żeby nikomu nie przyszło do głowy odwołać tę debatę, bo gdzie wtedy powiemy, że:

1) Demokratyczne wybory w Polsce nie zostały zlikwidowane, niedawno się odbyły.

2) Demonstracje antyrządowe nie są zabronione, też niedawno się odbyły, spokojnie, bez strat w ludziach ani sprzęcie.

3) Mamy rząd, a nie wszyscy w Europie aktualnie mają.

4) Mamy Trybunał Konstytucyjny, który też nie wszyscy mają, w dodatku w  tymże trybunale większość sędziów pochodzi z wyboru opozycji (opozycja chciała, żeby wszyscy).

5) Na ulicach jest bezpiecznie, masowe rabunki czy gwałty są nie do pomyślenia, nie było też – odpukać - zamachów terrorystycznych na redakcje czy dyskoteki.

6) Media są wolne, nie do wyobrażenia jest ocenzurowanie ich przez rząd czy na przykład zablokowanie informacji o masowych gwałtach. Zwłaszcza wszechobecne media niemieckie mają w Polsce więcej wolności niż u siebie.

7) Panuje tolerancja, nie płoną ośrodki dla azylantów, nie było zabójstw na tle rasowym, etnicznym czy homofobicznym, jedyne zabójstwo z nienawiści politycznej miało miejsce 5 lat temu, jego ofiarą padł działacz Prawa i Sprawiedliwości.

8) Prawa kobiet są przestrzegane, żaden prezydent ani burmistrz nie radzi kobietom, żeby nie wychodziły same na ulicę, nie prowokowały strojem i żeby poruszały się w tylko większych grupach. Zagrożeniem dla kobiet oraz dzieci jest natomiast niepłacenie alimentów, choć przez niektórych usprawiedliwiane walką o wolność i demokrację.

Pozostanie rozłożyć ramiona i zapytać – o co chodzi właściwie? Że wyprzedaż w Polsce się skończyła? Że trzeba płacić podatek od hipermarketów i bankowy?

Janusz Wojciechowski