Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Czy Niemcy, którzy w swoim kraju nie dopuszczają obcego kapitału do mediów chcą u nas kształtować opinię publiczną zgodnie ze swoją agendą?  Około 90 proc mediów lokalnych w Polsce jest w posiadaniu niemieckiego kapitału - jak to się stało i czy dziwi Pana krytyka działań dekoncentracyjnych polskiego rządu, jaka pojawiła się w niemieckiej prasie?

Dr Jerzy Targalski - politolog, publicysta: Nie, to mnie nie dziwi - reakcja ze strony Niemiec jest naturalna. Jeżeli mają monopol kształtowania opinii publicznej w Polsce, to są oburzeni, że ten monopol chce się im odebrać. Polska jest przez Niemcy traktowana jako protektorat i tak ma być dalej, więc jeżeli Polacy nie chcą być niemieckim protektoratem, to znaczy, że nie chcą demokracji, wolności i są faszystami. 

Jak to się stało, że Niemcy mają tyle mediów w swoim posiadaniu? - po prostu: to nikogo nie obchodziło. Dotychczas elity polityczne uważały, że realizacja interesu niemieckiego będzie tożsama z ich własnym, prywatnym interesem, że będzie gwarantowała władzę i dostęp do apanaży w Unii Europejskiej.

Czy dojdzie do uchwalenia ustawy dekoncentracyjnej? - nie sądzę. Nawet, gdyby ją uchwalono, to okaże się, że pod jakimś pretekstem prezydent Andrzej Duda ją zawetuje i powie, że np. projekt nie był konsultowany, albo że paragrafy są źle ponumerowane, albo że jest zły papier, na którym ustawy wydrukowano. Wtedy natychmiast znajdą się dziennikarze - od ,,Nowej konfederacji'' po tygodnik ,,Do Rzeczy'', którzy oświadczą, że to jest dowód na niezależność prezydenta Dudy, bo podjął taką decyzję po rozmowie z Angelą Merkel. 

Po prostu nie wierzę w jakiekolwiek rozstrzygnięcia i myślę, że w celach propagandowych należałoby wzorować się raczej na ustawach niemieckich. A te ustawy i praktyka pokazują, że w Niemczech żadna gazeta, która nie jest własnością kapitału niemieckiego się nie ukazuje. 

Jeśli Niemcy chcą, żebyśmy brali z nich przykład w kwestii niedopuszczania do mediów obcego kapitału - to w tym przypadku powinniśmy być na ,,tak''?

Owszem, ale problem polega na tym, że Polacy nie rozumieją, na czym opiera się polityka na Zachodzie - a jest to polityka skrajnego cynizmu i zakłamania. Kto nie realizuje takiej strategii, ten jest uważany za idiotę, więc dopiero pokazanie w swoich działaniach odpowiedniej dozy cynizmu i zakłamania powoduje, że jest się na Zachodzie traktowanym jako partner, który rozumie zasady gry i jako równy, jeśli potrafi być równie zakłamany i cyniczny. 

Czy Pana zdaniem Pan Prezydent podpisze ustawę o dekoncentracji mediów, czy będzie jednak się sprzeciwiał wejściu w życie nowych przepisów i pojawią się problemy z tą ustawą?

Oczywiście, bo telefon od Angeli Merkel jest przecież ważniejszy. Telefon od Angeli Merkel jest rozstrzygający w Polsce - co widzieliśmy ostatnio, dlatego w tej kwestii nie mam żadnych wątpliwości.  

Czy widzi Pan problem w tym, że prawie wszystkie tytułu regionalne są w posiadaniu niemieckiego koncernu Polska Press a dziennikarze prawdopodobnie muszą pisać zgodnie z niemiecką agendą?

Oni po prostu piszą tak, żeby nie stracić pracy; gorzej - oni myślą tak, żeby nie stracić pracy. Należy więc wspomóc tytuły rodzime, ale nie widzę tu żadnej akcji po stronie rządu, która by wspomagała takie rodzime, lokalne tytuły. One - jeśli istnieją -  są zależne od lokalnych układów i lokalnych mafii. Ponieważ wprowadzenie w życie tej ustawy prawdopodobnie się nie powiedzie - może być zawetowana lub co innego stanie jej na przeszkodzie - więc ja rozwijałbym akcję wspomagania tytułów lokalnych, by były niezależne od lokalnych układów. Należałoby się dobrze zastanowić, jak to zrobić, ale wspomaganie rodzimego rynku medialnego jest po prostu koniecznością. Ja jestem za ustawą dekoncentracyjną, ale powstaje pytanie, co zrobić, jeśli prezydent uniemożliwi wprowadzenie tej ustawy w życie - oczywiście zrobi to w ramach swojej niezależnej  i niepodległej działalności i w ramach genialności swoich decyzji. 

Czy chodzi tu również o budowanie przez Pana Prezydenta innego, nowego wizerunku?

Tak - wizerunku otwartego na ,,centrum w Berlinie'' i otwartego na ,,centrum bezpieczniackie'' w Warszawie. Warto powiedzieć, że ta decyzja prezydencka natychmiast będzie poparta przez szereg ,,dziennikarzy niezależnych'', którzy już wyczuli, że będzie nowe rozdanie, że będzie - nazwijmy to Magdalenka 2 czy Nowy Okrągły Stół. 

Oni już głośno krzyczą, że popierają prezydenta, bo widzą siebie na nowych stanowiskach - będzie do obsadzenia i telewizja, i inne rozmaite media, więc jest coraz więcej aspirujących. Tak więc medialny wrzask o genialności prezydenta i o tym, że ,,musi być Centrum i demokracja'' - cała ta wrzawa skuteczne przykryje wszelkie krytyczne uwagi, jakie się pojawią. 

Czy wtedy np. regionalna prasa z obcym kapitałem też ruszy z poparciem dla tych rozstrzygnięć?

Tak, i będzie popierała genialność decyzji głowy państwa. Poza tym jest jeszcze inny aspekt tej sprawy - ludzie nie chcą prawdy. Ludzie często wolą wierzyć w kłamstwo, bo kłamstwo uspokaja, więc będą się znów okłamywali jakimiś andronami o tajnych układach między prezydentem Dudą a prezesem Kaczyńskim. Będą się mamili tym, że pewnie prezydent przygotuje lepszą ustawę, tak jak w przypadku tzw. ustaw sądowych. 

Gorzej, gdy się okaże, że jedyną, zasadniczą cechą ustaw przedstawionych przez prezydenta będzie zablokowanie wszelkich zmian kadrowych i uzależnienie sądów od prezydenta, który będzie gwarantem absolutnej bezkarności sądów jako strażników bezprawia w Polsce. I przypominam jeszcze raz - nie będzie rozwoju polskiego kapitału i polskiego biznesu bez masowych czystek kadrowych  w sądach, które obecnie stoją na straży interesów lokalnych mafii i układów, a one każdego, kto jest spoza tych układów i mafii po prostu niszczą.

Czy to oznacza, że nic się nie zmieni i dalej będzie tak, jak było?

Nie. Zmieni się bardzo dużo! Dlatego, że gdy system wyczerpuje swoje możliwości, wtedy muszą się zmienić dekoracje. Musi zostać poświęcona pewna część zmurszałego pnia - czyli rozmaici, zużyci już i niepotrzebni obrońcy systemu, którzy zostaną wyrzuceni i zastąpieni przez nowych obrońców systemu. To oni zostaną dopuszczeni do korzyści w zamian za poparcie tego systemu. Tu jest duże miejsce dla tzw. niezależnych dziennikarzy i działaczy, i w ten sposób dekoracje bardzo się zmienią, ale istota systemu pozostanie taka sama. To wszystko będzie okrzyknięte rozwojem, a nawet bujnym rozkwitem demokracji w Polsce.  

Jak więc będzie, jeśli ten scenariusz się sprawdzi?

Będzie nieco inaczej - to samo, ale zrobione inaczej - nastąpi częściowa wymiana kadr obrońców ,,Ubekistanu''.

Czy obrońcy Ubekistanu wyjdą wcześniej na ulice?

To zależy od potrzeb, bo nie wiem, jaka będzie odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który usiłuje nastraszyć, zmobilizować aparat partyjny,  ale ja w żadne radykalne zmiany nie wierzę. Aaparat nie da się zmobilizować odgórnym straszeniem, więc myślę, że raczej będzie wojna pozycyjna. 

Jak w takim razie należałoby docierać do ludzi, aby zwracali uwagę na możliwe scenariusze wydarzeń i mieli wpływ na to, co się dzieje w kraju?

Niestety, ja nie wierzę w skuteczność zwrócenia się do ludzi, bo  ludzie nie chcą zrozumieć, o co chodzi, bo to burzy ich nadzieje. Część z nich nie chce po raz kolejny być zawiedziona, więc wymyśla rozmaite powody, androny, aby dalej tę nadzieję żywić, a część z nich całkowicie się zniechęci i po prostu nie będzie więcej brała udziału w życiu społecznym i politycznym.

Dziękuję za rozmowę.