Nie dziwię, że opozycja obiecuje dzisiaj już naprawdę wszystko każdemu, bo co jej pozostało?” - powiedział premier Mateusz Morawiecki.

W rozmowie z tygodnikiem „Sieci” szef polskiego rządu zapytany został między innymi o to, czy weźmie udział w debacie z Małgorzatą Kidawą-Błońską. Odparł, że można o niej myśleć:

[…] jak opozycja pokaże program, cokolwiek, co spełni elementarne warunki poważnej propozycji”.

Podkreślił, że tak jak każdy ma prawo do głosowania na kogo chce, atak i PiS ma prawo wskazywać na:

[…] duży deficyt wiarygodności autorów tych propozycji i na to, że my to, co obiecaliśmy, zrealizowaliśmy”.

Dodał:

Mało się o tym mówi, ale przywróciliśmy przez te cztery lata realny i pozytywny sens polityce. Realna demokracja polega na tym, że kartka wyborcza ma znaczenie, a słowo dane wyborcom powinno być dotrzymane”.

Przypomniał też, że „partie III RP”, które dziś pouczają Prawo i Sprawiedliwość, miało ponad 25 lat na włączenie dużych grup społecznych w sprawiedliwy podział dochodu narodowego. Dodał:

Wszystkich, którzy chcieliby ulec syrenim śpiewom partii Grzegorza Schetyny oraz jego koleżanek i kolegów z III RP, przestrzegam, że nic nie dadzą, a to, co się udało zbudować, zniweczą”.

Apelował również:

Podkreślam: wybór jest zasadniczy. Jeśli opozycja przejmie władzę, cały dorobek Polaków z ostatnich lat - od 500+ przez rosnącą gospodarkę i zdrowe finanse publiczne - będzie zagrożony”.

Na koniec wspomniał o sferze wartości. Jak zaznaczył – dla nikogo nie jest tajemnicą, że opozycja nie podziela przywiązania do polskiej historii oraz wiary chrześcijańskich, za to ma wiele ciepłych słów dla „piewców rewolucji obyczajowych”.

dam/PAP,Fronda.pl