Polacy najwyraźniej stęsknili się już za złotymi myślami byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. W związku z tym wyszedł im naprzeciw i uaktywnił się w mediach, coraz częściej udziela wywiadów.

Ostatnio wypowiadał się dla Wirtualnej Polski, komentując m.in. program Rodzina 500+. Jakimś cudem nie atakował za bardzo PiS-u, przyznał jednak, że jego zdaniem poprzednia partia rządząca prowadziła politykę prorodzinną nieco lepiej. W dodatku z jego udziałem.

Dość pokrętnie tlumaczył, co właściwie sądzi o programie 500+. Z pozycji dobrego wujka nie chciał za bardzo krytykować. "Trudno powiedzieć ludziom, że to są pieniądze złe, bo dane pieniądze część ludzi wykorzysta na dobre rzeczy"- mówił.

Zaskoczył natomiast fakt, że w rozmowie o 500+ podał przykład swojej córki jako, nazwijmy to, zwyczajnej polskiej młodej mamy.

"Moja córka, która jest bardzo daleka od wszelkich sympatii PiS-owskich, powiedziała mi: tato, ja wiem, że te „500 plus” to jest najgłupszy sposób wydania pieniędzy publicznych na politykę społeczną, rodzinną. Ja wiem, że można to zrobić i powinno się to zrobić o wiele lepiej, wydać te same pieniądze rozsądniej. Ja wiem, że tu jest motywacja czysto polityczna ze strony PiS. Tato, ale ja chcę te tysiąc złotych, bo ma trójkę dzieci, bo ja je przeznaczę na szkołę dla Stasia".

Dobry program czy zły? Racjonalny czy nieracjonalny? Panie Prezydencie, jak to w końcu jest?

JJ/wp.pl