W niemieckiej Bawarii odbyła się druga tura wyborów lokalnych. Głosowano jedynie korespondencyjnie. Lewicowy i przychylny totalnej opozycji dziennik bawarski "Süddeutsche Zeitung" napisał, że system "zadziałał i został dobrze przyjęty przez obywateli". Co na to Koalicja Obywatelska i reszta opozycji totalnej?


W bawarskich wyborach na burmistrza Monachium wzięło udział 1,1 mln osób, czyli 51 proc. uprawnionych do głosowania. To nawet więcej niż w pierwszej turze, która odbywała się jeszcze normalnie. Choć głosowano w systemie korespondencyjnym, to 99,7 proc. głosów oddano poprawnie.


Do wszystkich obywateli wysłano karty do glosowania. 19 marca rozesłano 300 tys. kart, 23 marca kolejnych 560 tys. kart, a wreszcie 24 marca - 250 tys. kart.


Bawarskie wybory stanowią poważną zagwozdkę dla opozycji totalnej gardłującej przeciwko wyborom prezydenckim 10 maja. Według opozycji wybory trzeba przesunąć; rząd stoi tymczasem na stanowisku, według którego decyzje zapadną później, ale możliwe byłoby też głosowanie korespondencyjne. Bawaria pokazuje, że to możliwe.

bsw/süddeutsche zeitung, fronda.pl