Fronda.pl: W Estonii odbywa się dziś spotkanie premierów państw nadbałtyckich, w których udział bierze także premier Beata Szydło. Widzi Pan jakiś wzrost zainteresowania obecnego rządu współpracą regionalną z tymi krajami, czy w poprzednich latach było podobnie?

Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Institute: Nie widzę jakiegoś radykalnego wzrostu zainteresowania, choć istnieje oczywiście koncepcja Międzymorza, która mówi o tym, by kraje nadbałtyckie włączyć do szerokiej kooperacji regionalnej wraz z Grupą Wyszechradzką i Chorwacją, co jednak nie przekłada się na konkrety. To co jest konkretne to stałe patrolowanie nieba nad państwami nadbałtyckimi przez rotacyjne, polskie pary samolotów. Teraz będą to po raz pierwszy F-16 i to jest coś nowego. Po drugie, należy wskazać na obecność polskich żołnierzy na Łotwie. To druga rzecz i chociaż nie jest ich wielu to jednak są i Polska w ten sposób deklaruje czynem, że jest gotowa do obrony krajów nadbałtyckich w wypadku rosyjskiej agresji. To wynika albo już z dotychczasowo istniejącej polityki natowskiej, tak jak jest to w przypadku patroli nad Litwą, Łotwą i Estonią, które to kraje nie mają swoich samolotów bojowych, albo z postanowień szczytu NATO w Warszawie. Nie jest to więc nasza, suwerenna decyzja, ale decyzja NATO w całości, którą Polska wypełnia.

Kooperacja z tymi państwami musi się koncentrować na sprawach bezpieczeństwa i sprawach wojskowych, na przykład cyberbezpieczeństwa, wywiadu elektronicznego, co jest dla nas ważne, czego dowód mamy, gdy spojrzymy na mapę. Państwa bałtyckie wbijają się klinem w terytorium rosyjskie, a Litwa otacza obwód królewiecki. Z tych powodów militarno-obserwacyjnych Estonia, Litwa i Łotwa pozostaną nadal ważne.

Czyli głównie to co łączy Polskę i kraje nadbałtyckie to kwestie bezpieczeństwa?

Tak, to nas łączy najbardziej. Oczywiście mamy współpracę gopodarczą, energetyczną, która może się rozwijać, ale to co się dzieje na twardo, niezmiennie, to współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa. Jest tak także dlatego, że chociażby polska koncepcja niezależności energetycznej od Rosji prawie nie uwzględnia państw nadbałtyckich, a jeśli już uwzględnia, to tylko jako potencjalnego odbiorcę gazu czy ropy, która będzie szła przez Polskę innymi kanałami. Państwa bałtyckie to kierunek nie tak ważny dla nas jak inne kierunki w wymiarze energetycznym czy gospodarczym.

Czy sprawa Via Baltica, o której również szefowie rządów mają rozmawiać w Tallinie jest istotna?

Jest istotna, ale nie ma znaczenia strategicznego. Dla Polski znaczenie strategiczne ma wszystko to co jest na linii Północ – Południe i Wschód – Zachód. Na trasie Północ – Południe znaczenie mają nasze porty. Nie sądzę, by Via Baltica mogła być konkurencyjna dla polskich portów przeładunkowych. Jest to projekt, który warto by powstał, choćby z militarnego punktu widzenia, bo tworzy korytarz dla wojsk zmechanizowanych.

Czy w kwestii bezpieczeństwa Polska to ważny partner dla krajów nadbałtyckich? W razie konfliktu Polska byłaby krajem tranzytowym, przez który byłaby kierowana pomoc NATO?

Jeśli spojrzymy na to, w jaki sposób Rosja wydatkuje pieniądze i co robi w rejonie Morza Bałtyckiego, to faktycznie rola Polski wzrasta. Prawdopodobnie już teraz przerzut wojsk do krajów bałtyckich przez morze byłby niemożliwy, ze względu na to, że zostałyby zatopione przez systemy rakietowe, które Rosjanie instalują w obwodzie królewieckim i na terytorium Rosji właściwej. Dlatego jedyne terytorium, przez które mogłaby przyjść pomoc dla krajów nadbałtyckich to Polska. Polska jest kotwicą bezpieczeństwa dla tych państw i one dobrze to rozumieją. Po drugie, są takie przewidywania, że w ramach planów ewentualnościowych, w których jednak dokładnie nie wiadomo co się znajduje, bo są one tajne, polskie oddziały zbrojne przyszłyby w razie wojny z pomocą tym krajom.

Czy są jeszcze jakieś dziedziny, w których możemy rozwijać efektywną współpracę z tymi krajami, czy ze względu na ich niski potencjał nie ma to większego znaczenia?

Przy całym szacunku dla tych krajów, to Estonia ma tyle ludności, co jedna z dzielnic Londynu, a o PKB nie wspominam. To są małe kraje o niskim potencjale gospodarczym i jeszcze niższym militarnym. Nie mają one swojego lotnictwa bojowego, czy sił pancernych. Mogą one próbować się bronić wojną partyzancką dzień lub dwa, góra tydzień i to wszystko. Potencjału prawdziwej współpracy z nimi nie ma. Są ważne z tego punktu widzenia, że są tam gdzie są i niewątpliwie jako kraje o bardzo ścisłej orientacji prozachodniej są ważne i trzeba ich bronić. Nie budujmy jednak jakich złudzeń, że będzie to nasz istotny partner gospodarczy czy partner w UE. Nie będzie, bo to nie ten potencjał.

Dziękujemy za rozmowę.