Portal Fronda.pl: Kilka dni temu prof. Jan Hartman zaproponował dyskusję nad legalizacją kazirodztwa. Spotkał się jednak ze zdecydowanie krytyczną reakcją – został wyrzucony z Twojego Ruchu, odciął się od niego Uniwersytet Jagielloński. Tymczasem okazało się, że w podobnym tonie o kazirodztwie wypowiadała się jeszcze w 2012 roku prof. Małgorzata Fuszara. Jej jednak nie spotykają żadne konsekwencje. Dlaczego tak się dzieje?

Andrzej Jaworski, PiS: Kiedy ktoś ukradnie batonika w sklepie, to wymiar sprawiedliwości natychmiast go osądzi i trafi on na dwa miesiące do aresztu. Kiedy jednak ktoś związany z obecnie rządzącą ekipą uczestniczy w jakiejś aferze, to osoby odpowiedzialne za wymiar sprawiedliwości przekonują społeczeństwo, że przecież nic wielkiego się nie stało, a ten człowiek nie zrobił nic złego. To pokazuje, że dziś w Polsce są równi i równiejsi. Aby być „równiejszym”, wystarczy być w jakiś sposób związanym z ekipą Platformy Obywatelskiej. To samo jest z prof. Małgorzatą Fuszarą i prof. Janem Hartmanem, którzy zostali potraktowani zgoła odmiennie. Jeżeli prof. Fuszara ma dziś możliwość zaprzeczenia, że wcale nie powiedziała tego, co wypomina jej opozycja, to będzie to robiła, a cały aparat Platformy Obywatelskiej i zaprzyjaźnieni dziennikarze będą potwierdzać jej wersję.

Tak też się dzieje – prof. Fuszara udzieliła wywiadu Polskiemu Radiu, w którym zarzuciła opozycji kłamstwa rozpowiadane na jej temat i zażądała przeprosin. Mówiła także: „ Ja bym się kompletnie nie nadawała na naukowca i musiałabym zmienić pracę, gdybym nie wiedziała, jakie dyskusje się toczą na Zachodzie i w innych krajach, nie tylko na Zachodzie, gdyby nie rozmawiała o tym na zajęciach, gdybym nie dyskutowała tych spraw ze studentami”. Może więc słowa prof. Fuszary, były tylko „referowaniem” debaty, a nie namawianiem do legalizacji zboczeń?

Patrząc na toczącą się w mediach dyskusję, nie mamy do czynienia „tylko” z przedstawianiem tego, co się dzieje na Zachodzie. A nawet, gdyby tak rzeczywiście było, gdyby to było wyłącznie „referowanie” tego, co dzieje się na Zachodzie, to osoba, która reprezentuje rząd, powinna natychmiast przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie. Jeśli gdzieś toczyła się debata na temat legalizacji prawa dla pedofilów, to reakcje były natychmiastowe, konkretne i stanowcze, chociaż niektórzy politycy podejmowali próbę kontynuowania tematu. Jeżeli mamy do czynienia z propozycjami legalizacji kazirodztwa, to z reguły także jest to jeden z elementów związanych z problemem pedofilii, i to tej najgorszej, w rodzinie. Doskonale wiemy, że te dewiacyjne środowiska są wspierane przez silne lobby, dlatego taki temat musi być natychmiast potępiany. Stanowisko w takich sprawach powinno być jednoznaczne, a tego zabrakło w wystąpieniu prof. Fuszary. Wprost przeciwnie, można było odnieść wrażenie, że otwiera na ten temat dyskusję, podobnie jak chciał to zrobić prof. Hartman.

Ostrze retoryki PiS skupiło się na wątku kazirodztwa, ale jak się okazuje, podczas wspomnianej konferencji prof. Fuszara mówiła także o... poligamii Stosowny fragment tego wystąpienia opublikował na portalu tygodnika „Do Rzeczy” redaktor Marek Magierowski. „...małżeństwo tradycyjne oznacza fobię przeciwko... przed małżeństwami homoseksualnymi, ale że przy tej biofobii też chodzi o to, że właściwie biseksualne osoby, które wchodzą w różne związki nie mogą zawrzeć, jeszcze nigdzie w tej chwili na świecie żadnego typu związku, który by był przez prawo rozpoznawany” - mówiła pełnomocniczka rządu.

I to jest właśnie kluczowa sprawa. Takie sformułowania, jak „nigdzie w tej chwili na świecie tego nie ma” są zastanawiające. Jeżeli rzeczywiście takie słowa padały, to pojawia się problem, czy tego typu zachęcające komentarze powinna wygłaszać osoba, które pełni ważną funkcję w rządzie.

Opozycja twierdzi, że nie powinna i domaga się dymisji prof. Fuszary. I co dalej?

Czekamy na nagrania z tej konferencji. Nie ma podstaw, aby nie wierzyć osobom, które podały informację o skandalicznych wypowiedziach pani minister. Kiedy już otrzymamy wszystkie nagrania, postaramy się, by wszystkie parlamentarne zespoły, którym bliskie są wartości rodzinne oraz ochrona naszych dzieci przed szkodliwym działaniem przedstawicieli rządu, zajęły się tym tematem. Będziemy wyciągać wnioski. Nie odpuścimy. Nie będziemy udawać, że nic się nie stało. Kategorycznie będziemy żądać dymisji prof. Małgorzaty Fuszary. Na pewno będziemy się też zastanawiać, co zrobić, by chronić nasze dzieci przed propozycjami, które zmierzają w kierunku legalizacji pedofilii w jej najgorszym wydaniu.

Prof. Fuszara już teraz mówi, że nie zamierza podawać się do dymisji...

Jednak opozycja, a zwłaszcza opinia publiczna, ma bardzo konkretne możliwości i narzędzia, zwłaszcza jeśli potwierdzi się, że doszło do czynu, który jest sankcjonowany przez kodeks karny.

Rozm. MaR