–  Ilekroć będziemy wracać do Boga, zawsze będziemy mieć pewność, że przetrwamy nawałę i niebezpieczeństwa, które płyną ze współczesnej kultury – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas peregrynacji ikony Świętej Rodziny w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu.

Arcybiskupa powitał proboszcz, ks. Stanisław Strojek. Powiedział, że jego obecność jest wielką duchową radością. – Dobry Ojciec gromadzi domowników na modlitwie przed świętym obrazem. Tak ty dziś przybyłeś, by zabrać nas w duchową pielgrzymkę do Nazaretu, by spotkać się ze Świętą Rodziną. O ile łatwiej z tobą i przy tobie zapatrzeć się nam w ten niedościgniony wzór Jezusa, Maryi i Józefa – powiedział i poprosił metropolitę o przewodniczenie Eucharystii.

W homilii arcybiskup wskazał, że czytania mszalne ukazują dwa zdarzenia, mówiące o zachowaniu człowieka wobec Boga. Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela odnosi się od wydarzeń z czasów, gdy Izraelici wkroczyli do Ziemi Obiecanej. Wtedy Jozue zwołał cały lud i raz jeszcze zawarł przymierze z Bogiem. Ludzie przyjęli do wiadomości, że jeśli je złamią, Stwórca dotknie ich karami. W Księdze Sędziów jest zapisane, że po śmierci Jozuego nadszedł kryzys, Izraelici opuścili Boga, oddając hołd pogańskim bożkom.

Heli był kapłanem stojącym na straży świętego przybytku w Szilo. Jego synowie Chofni i Pinchas dopuszczali się publicznie wielkich nieprawości. Heli upominał ich, ale nie wyciągał żadnych konsekwencji. Pewnego dnia prorok przepowiedział, że poniosą oni śmierć, a kara dotknie także cały ród Helego. Izraelici ponieśli druzgocącą klęskę podczas wojny z Filistynami, a synowie Helego zginęli. Ich ojciec, gdy się o tym dowiedział, przewrócił się i stracił życie. – To straszna kara dla tych, którzy lekceważą sobie Boga i wielka przestroga dla tych, którzy mając odpowiedzialność za odpowiednie życie religijne w swoim domu, patrzą pobłażliwie na to, co się w tych świętych sprawach dzieje – powiedział metropolita.

W Ewangelii była mowa o tym, jak trędowaty zbliżył się do Jezusa i wyraził swą wiarę, mówiąc: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Chrystus okazał łaskę i dotknął trędowatego, uzdrawiając go. Arcybiskup podkreślił, że z czytań płynie jasna nauka: nie wystarczy mieć świętej rzeczy i wiedzieć, jak brzmią przykazania Dekalogu, by zasłużyć sobie na Bożą opiekę i błogosławieństwo. Należy żyć przykazaniami, zwłaszcza przykazaniem miłości Boga i bliźniego. – W tym, jakie jest nasze nastawienie wobec Boga rozgrywa się to, czy możemy sobie zasłużyć na Jego błogosławieństwo. Nie wystarczą święte przedmioty. To mało wiedzieć, jak należy żyć. Najbardziej istotnym jest, żeby żyć tak jak Pan Bóg od nas oczekuje – zauważył metropolita. Przyznał, że jest to niełatwe, a historia niekiedy każe z żalem spojrzeć na niewierności, słabości czy krzywdy wyrządzane drugiemu.

Metropolita zauważył, że bł. kard. Stefan Wyszyński był prawdziwym obrońcą i przewodnikiem Kościoła, narodu i rodziny. W latach 90. Ukazała się jego książka „Miłość i sprawiedliwość społeczna”, w której znalazł się tekst „Rodzina w społeczeństwie i w państwie”. Prymas wskazywał w nim na fundamentalną rolę rodziny, która jest łonem społeczeństwa, ponieważ piastuje na rękach jego losy. Zauważał, że koniec rodziny jest upadkiem społeczeństwa, a obywatel ubogaca życie państwowe i społeczne tym, co wynosi z rodziny. Kardynał przywołał słowa: „Do jakiegokolwiek domu wejdziecie, najprzód mówcie: Pokój temu domowi” i zauważał, że zawierają one polecenie Jezusa dla Jego uczniów. Słowo Boże powinno wnieść pokój do każdego domostwa i rodziny. „Na tym polega wyższość i wspaniałość kultury katolickiej, że rodzinę otoczyła duchem świętości i nietykalności, że wobec jej praw każe przechodzić każdemu ze czcią i szacunkiem. Tutaj rodzi się nowe życie: i dla Boga, i dla narodu, i dla państwa” – zauważał prymas. Wskazywał na to, w jaki sposób w czasach PRL rodzina była atakowana. Kardynał pisał, że współcześnie rodzinę otacza wiele krzyku i pasji, który wypłasza pokój z domów, rozdziela serca i dzieci, zabija zaufanie małżonków, spycha rodzinę na fale namiętności bezrodzinnych ludzi. Prymas konkludował, że jest to dzieło ducha pogańskiego. Arcybiskup stwierdził, że ten tekst pozostaje nadal aktualny. – Ileż dziś jest usiłowań, by kolebki w naszych domach były puste, by nie było zbyt wiele dzieci? Ile dążenia do tego, by oddzielić dzieci i młodzież od ich rodziców? Ile usiłowań, by przekonać, że nie ma sensu zawierać sakramentu małżeństwa, trzeba żyć w wolnych związkach bez jakichkolwiek zobowiązań? Ileż przekonania, które próbuje się sączyć, że nie tyko rodzina jest mało ważna, ale od naszego kaprysu, w imię ideologii gender, może zależeć, czy ktoś jest kobietą, czy mężczyzną i w jakich związkach będzie dalej żył. Prawdziwie pogański duch. Na pewno nie Boży, bo nie wychodzi on z fundamentów Dekalogu – powiedział.

Z chrześcijańskiego ducha zrodziła się idea, która nakazała papieżowi Franciszkowi ogłosić Rok Rodziny, a także postanowienie, by parafie Archidiecezji były odwiedzane przez ikonę Świętej Rodziny. Metropolita powiedział, że konieczny jest powrót do Bożego pokoju, który da nadzieję na ostateczne zwycięstwo. Tekst bł. kard. Stefana Wyszyńskiego kończy się słowami: „Ale burze przechodzą. Krzyk ustaje. Ludzie przeżywający publicznie własną mękę, mszcząc się na rodzinie za zawód w jej łonie doznany – cichną i milkną. A rodzina trwa. I wszystko przetrwa – bo z Boga jest! Wróćmy więc do rodziny; wygońmy z niej hałaśliwa gawiedź, przymknijmy wyważone jej podwoje, pozostańmy wśród stroskanych rodziców i zatrwożonych dziatek. «Pokój temu domowi!»”.

–  Ilekroć będziemy wracać do Boga, zawsze będziemy mieć pewność, że przetrwamy tę nawałę i niebezpieczeństwa, które płyną ze współczesnej kultury. Przywróćmy w sobie i wokół siebie Boży pokój. Wtedy zwyciężymy – wskazał metropolita. Podkreślił, że ważna jest rola rodziców, którzy będą uczyli swe dzieci jak istotny jest Dekalog i przykazania miłości Boga. Zauważył, że dzieci muszą widzieć swych rodziców modlących się. – Wracać nieustannie do Boga, być na co dzień wzorem przywiązania do Niego, to nam może dać nadzieję, że nieprzyjazne głosy, kierowane przeciw rodzinie nie będą czyniły spustoszenia, że niepokoje i burze przeminą, a w nas i pośród nas, będzie błogosławiony Boży pokój, rozlewający się na społeczeństwo i naród – zakończył metropolita.

jkg/diecezja.pl