Czy administrowanie wyparło ewangelizację w życiu wielu proboszczów? Czy bycie organizatorem zepchnęło w kąt bycie pasterzem? Czy dusze należy liczyć jedynie w kartotece parafialnej? Czy owce w owczarni służą tylko do tego, by je strzyc, czy też należy zachęcać i wspierać każdego z członków laikatu w rozwijaniu jego szczególnego apostolskiego powołania? Jest to pytanie, na które każdy proboszcz może sobie odpowiedzieć jedynie poprzez zbadanie własnego sumienia. Musi przy tym pamiętać, że jego ojcostwo obejmuje nie tylko owce, które znajdują się w owczarni.

Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić.

(J 10, 16)

Czyż Prawo Kanoniczne nie czyni proboszcza odpowiedzialnym za wszystkie dusze w parafii? Lecz jak wielu proboszczów czyni poważne wysiłki, by wcielić osoby spoza owczarni do Mistycznego Ciała Chrystusa? Każdy kapłan powinien spytać samego siebie, ilu dorosłych ochrzcił w ubiegłym roku jako owoc własnej żarliwości i jak wielu niepraktykujących katolików przyprowadził z powrotem do domu Ojca. Dlaczego niektórzy kapłani nigdy nikogo nie nawracają, podczas gdy inni nawracają setki osób? Czy możliwe jest, że jedni poważnie traktują tytuł „Ojca”, a inni – nie?

Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!

(1 Kor 9, 16)

Administrowanie jest zadaniem absolutnie podstawowym; lekceważenie go byłoby tożsame z przeoczeniem faktu, że każdy członek posiada swoje konkretne zadanie w Mistycznym Ciele. Ale Duch Święty nie powołał nas do tego, byśmy byli jedynie bankierami, specjalistami w dziedzinie nieruchomości czy ekspertami od projektowania. Tego typu zajęcia powinny być sporadyczne wobec naszego głównego zadania, które było jasne dla Apostołów. Nie otrzymali Ducha Świętego po to, by siedzieć przy stole z liczydłem.

Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły.

(Dz 6, 2)

Z drugiej strony, nie wystarczy być „zakrystyjnym” kapłanem, pobożnie błagającym Pana, aby zesłał nam dusze, i ignorującym Jego nakaz:

Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie.

(Mt 22, 9)

Wokół nas jest pełno potencjalnych nawróconych. Tragedią jest nie tylko to, że brak im wiary, ale również to, że rzadko prosimy ich, by ją przyjęli. Pewien niekatolicki prawnik został spytany na łożu śmierci przez swoją katolicką partnerkę od dwudziestu lat: „Skoro zbliża się dzień twojej śmierci, być może pomyślałbyś o wstąpieniu do Kościoła?” Umierający odpowiedział: „Jeśli twoja wiara znaczyła dla ciebie tak niewiele przez te dwadzieścia lat, przez które mnie znałaś, to znaczy, że teraz nie może to mieć większego znaczenia”.

Nawrócenia nie są trudniejsze w naszych czasach niż kiedyś, lecz trzeba przyjąć inną metodę. Dziś ludzie szukają Boga nie ze względu na porządek, który dostrzegają we wszechświecie, ale z uwagi na nieporządek, jaki zauważają w samych sobie. Przychodzą do Boga poprzez wewnętrzne obrzydzenie i rozpacz, które można określeć mianem kreatywnych.

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie!

(Ps 130, 1)

Mówi się czasem, że religia traci wpływ na świat. Jeśli jest to w pewnym stopniu prawdą, jedną z przyczyn bez wątpienia jest fakt, że nie jawimy się osobom niewierzącym jako ktoś inny od wszystkich. Misjonarz, ksiądz, który żyje w slumsach, święty kapłan, który poświęca się dla dusz – ci zawsze inspirują i czynią to, ponieważ widać w nich Chrystusa Ukrzyżowanego.

Nie należy zbyt surowo osądzać wątpiącego Tomasza z powodu warunków, od jakich uzależnił to, czy uwierzy. Jedyną rzeczą, o którą poprosił, był uczciwy dowód.

Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę.

(J 20, 25)

W umysłach ludzi sceptycznych nie zrodzi się żadne głębokie przekonanie, dopóki nie zobaczą poranionych dłoni i złamanego serca kapłana, który ofiaruje się wraz z Chrystusem. Kapłan umartwiony, kapłan oddzielony od tego świata – to oni inspirują, umacniają i chrystianizują dusze.

Bycie ojcem wielu dzieci wymaga pracy. Nasz Pan dokonał dwóch największych nawróceń wtedy, gdy był zmęczony. Ośmiogodzinny dzień i pięć dni pracy w tygodniu nie są zapisane w Piśmie Świętym. Bóg podał Mojżeszowi setki szczegółow dotyczących przybytku, ale nie wspomniał o jednym rodzaju mebla. W przybytku brakowało krzesła. Wyszczególnione były ołtarz, lawaterz, stół, lampa, kadzielnice i zasłony, lecz nie było miejsca, na którym kapłan mógłby usiąść. Kiedy możemy usiąść w sensie odpoczynku od bycia kapłanem-żertwą? Nasz Pan usiadł, gdy odddał samego siebie za nasze odkupienie: „złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga” (Hbr 10, 12).

Czytamy również, że Chrystus „stał” w niebie. Gdy Szczepan został ukamienowany, widział „Jezusa stojącego po prawicy Boga” (Dz 7, 55), dając do zrozumienia, że gdy Jego Kościół jest prześladowany, nasz Pan stoi w niebie. Jeśli takie w istocie jest to symboliczne znaczenie, Najwyższy Kapłan bez wątpienia stoi dzisiaj, by umocnić narody tej ziemi, które jęczą w głębi serca z powodu prześladowania.

Bez wątpienia praca jest dolą kapłana, dopóki jest na ziemi: „Chodźcie, dopóki macie światłość” (J 12, 35). Ominięcie krzesła przy urządzaniu przybytku nie było przeoczeniem ze strony Boga. Kapłan nie został wyświęcony po to, aby siedzieć. Chrystus obiecał, że ci, którzy wytrwają, zasiądą z Nim na Uczcie Niebieskiej.

Ziemski ojciec musi pracować dla swojej rodziny i być z nią; w podobny sposób ojciec duchowy musi pracować dla swoich dusz i być z nimi. Nasz Pan dał nam przykład:

Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa.

(J 19, 18)

W podniosłej chwili odkupieńczej miłości, Jezus znajduje się pośród zbawionych i grzeszników, pośród dobrych i złych łotrów. Jego pośrednicy i ambasodorowie nie mogą bardziej niż On izolować się od grzeszników. Jesteśmy od nich oddzieleni jako święci kapłanowie, lecz jednoczymy się z nimi jako żertwa za ich grzechy. Idziemy pomiędzy nich nie tyle po to, by uzmysławiać im ich błąd, ale by łamać chleb za ich grzeszne dusze.

Duch prawdziwego ojca jest bardziej kanoniczny niż ewangeliczny. Prawo kanoniczne traktuje o relacjach Kościoła i jego członków. Ewangelia mówi o misji Kościoła w świecie. Parafia lub diecezja nie wyznaczają granic naszego ojcostwa. Im bardziej nasz Pan zbliżał się do Krzyża, coraz częściej przebywał z tymi, którzy nie byli żydami. Po Krzyżu Jego przesłanie dotyczyło świata. Dwie rzeczy zdają się zawsze iść w parze u biskupa lub kapłana: umiłowanie nawróceń i miłość do misji zagranicznych. Musimy w istocie uświęcać katolików, którzy znajdują się blisko nas, ale dusze w dalekich krajach, które nigdy nie słyszały Dobrej Nowiny, również muszą zostać odkupione.

Arcybiskup Fulton J. Sheen

Źródło: „The Priest Is Not His Own”, 2004 r., str. 62-66.