Lekarz nie czuje się winny. – Wierzę, że w dłuższej perspektywie wyjdę z tego obronną ręką – mówił w 2010 r. , krótko po inspekcji ujawniającej zbrodniczy proceder. – Dążę do perfekcji. Zwłaszcza dla moich pacjentów – perorował z zacięciem fanatyka.

To słowa człowieka, który oskarżony jest o morderstwo ośmiu osób – uchodźcy w ciąży i siedmiu zdolnych do życia noworodków. Ten siedemdziesięciodwuletni staruszek prowadził klinikę aborcyjną, w której w nieludzkich warunkach mordował dzieci. Nie tylko te w łonie matki, ale także te, które zdążyły już się urodzić. Agenci farmaceutyczni wizytujący klinikę opisywali dantejskie sceny. Pomieszczenia obskurne, gdzieniegdzie widać było zaschnięte plamy krwi. W szklanych słoikach i lodówkach znajdowały się części ludzkiego ciała. Istny „dom horroru”.

Wielu pacjentów aborcjonisty pozostawiano samym sobie z zakażeniami, perforowanymi jelitami i innymi ranami po przeprowadzeniu barbarzyńskich aborcji, przez niewykształcony, nielicencjonowany personel. Jedną z ofiar kliniki była czterdziestojednoletnia Karnamaya Mongar, która straciła życie w 2009 r. Wszyscy poza jednym z aresztowanych pracowników, przyznali się do winy, trzech z nich jest oskarżonych o zabójstwo z powodu zaniedbania, za co grozi kara pozbawienia wolności od 20 do 40 lat.

Nielicencjonowany doktor Steven Massof z Pittsburgh powiedział przysięgłym, że używał nożyczek w celu przecinania kręgosłupów ponad stu żywych dzieci, pracując dla Gosnella za kilka setek dolarów tygodniowo. Przyznał się do winy w przypadku morderstw wynikających z niedopełnienia obowiązków - dwójki dzieci rzekomo zasztyletowanych przez Gosnella, gdy asystował przy aborcji. Trzecia żona Gosnella przyznała się do wykonywania nielegalnych aborcji w ostatnim okresie ciąży.

Gosnell przez lata zarobił miliony. Zarówno z wykonywanych aborcji jak i nielegalnego rozpowszechniania za pomocą personelu podpisanych przez doktora recept, na leki takie jak oksykodon (silny opioid) w różnych wariantach (rozpowszechniany pod nazwą towarową OxyContin i Percocet) oraz inne silnie uzależniające środki przeciwbólowe.

Gosnell, który do tej pory nie przyznał się do winy, przez długi czas udawał, że jest kimś w rodzaju medycznego misjonarza w zrujnowanym sąsiedztwie, gdzie pracował i żył przez 40 lat. Jego klinika zajmowała się biednymi, imigrantami, nastolatkami i kobietami znajdującymi się w ostatnim okresie ciąży, nie mogącymi dokonać aborcji nigdzie indziej. O swoich zbrodniach mówi: „Wiele osób nie było w stanie pokryć pełnego kosztu usług, jakie świadczyłem.  Z reguły nie odmawiałem im opieki.”

Oskarżonemu grozi kara śmierci. Jest to sytuacja bez precedensu. Trudno przypomnieć sobie bowiem sytuację, w której przysięgli mieliby decydować o karze śmierci dla osoby w tym wieku. Powołując się na tę łagodzącą okoliczność, obrońca uważa, że doktor nie otrzyma wyroku pozbawienia życia. Szkoda, że  dla jego ofiar okoliczności łagodzących nie było.

MCC/CatholicOnline