14-latka ruszyła rano autobusem do Kęt, ale tam nie dotarła. Zadzwoniła do swojego ojca, informując go, że źle się czuje i nie jest w stanie powiedzieć, gdzie jest. Ten natychmiast zaalarmował służby, które rozpoczęły poszukiwania. W końcu odnaleziono ją w pobliżu sklepu w Andrychowie. Trafiła do placówki medycznej najpierw w Wadowicach, a później w Krakowie. Jej życia jednak nie udało się uratować.

Wedle najnowszych informacji przekazanych przez RMF FM, dziewczynka znajdowała się na tyłach sklepu. Zaprzecza to pierwotnym doniesieniom, wedle których przechodnie nie zareagowali, kiedy ta spędzała kolejne godziny na mrozie przed sklepem. Rozgłośnia ustaliła również, że mężczyzna, któremu udało się znaleźć nastolatkę i udzielić jej pomocy to kolega jej ojca.