Paweł Chmielewski przypomina, że pierwszą fazą trwającego w Kościele procesu synodalnego były konsultacje biskupów i proboszczów z wiernymi, które posłużyły episkopatom do przygotowania dokumentu podsumowującego obrady w danym kraju. Na podstawie tych dokumentów Stolica Apostolska przygotowała Dokument Kontynentalny, który jest punktem wyjścia rozpoczętego właśnie w Pradze spotkania przedstawicieli 39 konferencji episkopatów europejskich. W ramach tego wydarzenia do 9 lutego blisko 600 delegatów wypracuje wspólny dokument, do którego następnie 39 przewodniczących episkopatów doda wspólny komentarz.

Chmielewski zwraca uwagę na zagrożenia związane z etapem kontynentalnym Synodu o Synodalności.

- „Na naszym kontynencie nie brakuje biskupów, którzy popierają głęboką transformację nauki doktrynalnej i moralnej Kościoła, podobne jak jego praktyki duszpasterskiej i dyscyplinarnej”

- wskazuje autor.

Przypomina, że w przygotowanym przez Sekretariat Synodu Dokumencie Kontynentalnym wskazano na propozycje nowego podejścia do „osób LGBT”, rozwodników czy poligamistów.

- „Dokument mówił o zauważanej jakoby w wielu krajach świata potrzebie większego włączenia takich grup do Kościoła. Pytanie, jak miałoby to wyglądać w praktyce? W samej Europie podczas pierwszego etapu synodalnego formułowano tutaj konkretne postulaty. Chodziłoby o udzielanie Komunii świętej homoseksualistom i rozwodnikom żyjącym w związkach czy nawet o błogosławienie takich związków”

- wyjaśnia dziennikarz.

Nie zabrakło również tematu diakonatu kobiet czy zmian w przeżywaniu kapłaństwa.

- „Czy tego rodzaju postulaty znajdą większość w czasie obrad synodalnych w Pradze? Zobaczymy. Z perspektywy mechaniki synodalnej co do formalnej zasady nie jest to najważniejsze. Ostatecznie kluczowe będą oba synody rzymskie, jesienią tego i następnego roku i to, w jaki sposób sformułowany zostanie dokument finalny – oraz jakie późniejsze decyzje podejmie papież”

- pisze Chmielewski.

Podkreśla jednak, że „przebieg debaty nie jest bez znaczenia”. W tym kontekście przypomina błędy rodzące się w Kościele po Soborze Watykańskim II.

- „Gdyby biskupi, księża i świeccy po II Soborze Watykańskim realizowali skrupulatnie wolę Ojców Soborowych zapisaną w dokumentach, nie zrodziłoby się w Kościele tak wiele chaosu. Dominowała jednak nie soborowa litera, ale duch soboru. Możemy mieć do czynienia z powtórzeniem tej historii – tym więcej, że pojęcie synodalności nie ma precyzyjnej definicji i wciąż każdy może napełniać je treścią”

- przestrzega.

Właśnie „duchem synodalności” belgijscy biskupi, wbrew nauczaniu Kościoła, wyjaśniają udzielanie „błogosławieństwa” związkom jednopłciowym.

Teraz „wiele zależy” od tego, „jak przebiegnie kształtowanie owego ducha – a zatem jakie postulaty i oczekiwania będą wyrażane w dokumentach spotkania synodalnego w Pradze”.

Artykuł dostępny jest TUTAJ.