Jonathon Van Maren z „Life Site News“, który przeprowadził wywiad z Londonem, pisze, że każda osoba, z którą rozmawiał, a która dokonała tzw. „de-tranzycji”, „opisywała moment, w którym wreszcie uświadomiła sobie, że nic z tego [ze „zmiany płci”] nie zadziałało – ani transpłciowe hormony, ani operacje, ani społeczna afirmacja”. Zamiast tego doświadczyli „potwornego załamania”. Znany przypadek to Walt Heyer, który „opisywał swoje uczucie, jakby świat się na niego walił – nie był i nie mógł być kobietą”. Z kolei Chloe Cole mówiła o samobójczych myślach, gdy po amputacji piersi i latach przyjmowania hormonów, uświadomiła sobie, że to nie miało sensu.

O podobnych odczuciach Van Marenowi opowiadał Oli London, który przyrównał to do „efektu kuli śnieżnej”: „To był nigdy niekończący się cykl”. London doszedł do wniosku, że niszczy sam siebie i zadawał sobie pytanie: „Po co to zrobiłem?”. Jego zdaniem powód był psychologiczny: z jednej strony był wyśmiewany za swój „kobiecy wygląd”, z drugiej lubił koreańską muzykę pop i kulturę. Zatem najpierw ogłosił się „niebinarnym” Koreańczykiem, co wywołało „ostry sprzeciw”, ale kiedy stwierdził, że jest kobietą, otrzymał olbrzymie wsparcie.

Aktywistów transpłciowych, którzy twierdzili, że „możesz robić, cokolwiek chcesz, a każdy powinien szanować twoje zaimki”, jednak niepokoiła jego „transrasowość”. London uznał ich za hipokrytów. London podkreśla też „toksyczność” mediów społecznościowych, które przy pomocy influencerów zachęcają dzieci do „tranzycji”. To właśnie z pomocą mediów społecznościowych umawiał kolejne operacje w czasie swojej „tranzycji”. Jednak nie posunął się tak daleko, jak Chloe Cole czy Walt Heyer, którzy nie mogą przywrócić pełni kobiecości czy męskości z powodu okaleczeń w wyniku operacji. W jego przypadku ograniczyło się to „tylko” do twarzy.

„Naprawdę zniszczyłem siebie po prostu po to, by spróbować poczuć się szczęśliwym i poczuć akceptację w społeczeństwie” – stwierdził Oli London. Kiedy uświadomił sobie swój błąd, zaczął regularnie chodzić do kościoła i nawracać się na katolicyzm. Jak wyznał, tutaj dopiero odnalazł prawdziwy pokój. Van Maren ma nadzieję, że historia tego niegdyś „najsłynniejszego influencera transpłciowego na świecie” pomoże ustrzec innych przed podobnym błędem i nieodwracalnymi szkodami, jakie można ponieść w wyniku tzw. „tranzycji”.