W Polsce na prezydenta kandyduje Rafał Trzaskowski, nazwany reprezentantem Koalicji Chlorku Potasu. Trzaskowski popiera poszerzenie prawa do zabijania dzieci nienarodzonych, co w szpitalu w Oleśnicy – tak jak w wielu innych miejscach na świecie – jest praktykowane właśnie za pomocą śmiercionośnego zastrzyku w serce. Jeżeli dziecko nienarodzone nie jest człowiekiem, tylko zlepkiem materii, to co stoi na przeszkodzie, żeby je zamordować?
Według żydowskiego, homoseksualnego i ateistycznego „filozofa” Yuvala Noaha Harariego ludzie są „zwierzętami, które można zhakować”. Takie „hakowanie” to może być znakomite narzędzie dla „demokracji walczącej” – świetny sposób utrzymania niepodzielnej kontroli nad społecznością, która w przeciwnym wypadku mogłaby zechcieć obalić swoich „liberalnych panów”. Pana przecież musi mieć – jak każde stado bydląt.
W rosnącej liczbie państw na świecie dzięki procedurze in vitro trwa prawdziwa hodowla ludzi. Pary – hetero- bądź homoseksualne – zamawiają sobie dzieci; te niespełniające standardów są zabijanie, a spełniające – rodzą się i zostają sprzedane jak towar. Rozwój technologii pozwala coraz lepiej projektować ludzi przeznaczonych na handel.
Dlaczego nie, skoro ludzie to zwykła biomasa?
XXI wiek będzie czasem niesamowitej bitwy cywilizacyjnej. Stawką jest rozumienie samego człowieczeństwa. To kolejny etap rewolucji, która niszczy ludzkość od kilku wieków. Kościół katolicki musi wziąć w tej walce udział w pierwszych liniach. Wiele wskazuje na to, że papież Leon XIV jest świadom zadania, które czeka katolików.
W przemówieniu do kardynałów z 10 maja wyznał, że przybrał imię Leona, bo chce skonfrontować się z rewolucją cyfrową oraz AI, tak jak jego poprzednik w latach 1878 – 1903 konfrontował się z rewolucją przemysłową. Sam błyskawicznie padł ofiarą sztucznej inteligencji: w sieci zaroiło się od filmików, które przedstawiły fake’owe wystąpienia Leona, tak wiarygodnie, że uwierzyły w nie miliony internautów. Takie zabawy to jednak nic w obliczu zagrożenia, które stoi przed ludzkością, to znaczy utraty rozumienia, czym jest człowiek i co różni go od cyfrowego awatara.
Ciekawa perspektywa maluje się w związku z najnowszą decyzją Leona. 27 maja Stolica Apostolska podała, że nowym szefem Papieskiej Akademii Życia został ks. Renzo Pegoraro, związany z tą ważną watykańską jednostką od lat, a ostatnio zainteresowany właśnie rewolucją cyfrową i problemem AI. Papież Leon sugeruje w ten sposób, że chce przekierować uwagę tej instytucji na priorytet swojego pontyfikatu, tak, jak przedstawił go w cytowanym wystąpieniu do kardynałów. Byłaby to kontynuacja wysiłków już wcześniej podejmowanych zarówno przez Akademię jak i inne jednostki watykańskie, tyle, że przyćmionych wielkimi skandalami doktrynalnymi pontyfikatu Franciszka.
Oby Leonowi XIV udało się doprowadzić do skutku dzieło twórczej konfrontacji z AI. Stawka, powtórzę, jest naprawdę wysoka. Od tego, jak będziemy postrzegać człowieka, zależą przecież granice, które wyznaczymy ludzkości. Dziś tych granic jest już niewiele, bo ludzie pokroju Trzaskowskiego godzą się nawet na zabijanie niewinnych nienarodzonych. Jeżeli jednak powszechnością stanie się myślenie o człowieku jako „programie rozruchowym” dla AI, może być tylko gorzej.