"Ursula von der Leyen chce pozostać przewodniczącą Komisji Europejskiej do 2029 r. Ale większość w parlamencie za tym nie jest bynajmniej pewna. Ponieważ podczas gdy Zieloni ich chwalą, wielu konserwatystów podchodzi sceptycznie do ich pracy. Decydujące głosy mogą pochodzić ze skrajnej prawicy" - informuje niemiecka gazeta Die Welt.
Jako skrajna prawica w Niemczech rozumiane są takie ugrupowania, jak np. rządzące w Polsce Prawo i Sprawiedliwość.
Jak czytamy na łamach Die Welt, dobrą informacją dla von der Leyen mogą być wyniki wyborów w Hiszpanii. W tych wyborach zwyciężyła chadecja, jednak prawdopodobnie nie uda się jej sformować rządu.
Według korespondenta Die Welta w Brukseli Christopha B. Schiltza, szef hiszpańskich chadeków Alberto Nunez Feijoo żywi osobistą głęboką niechęć do von der Leyen.
Nie wiadomo przy tym, jak do kolejnej kadencji von der Leyen odniesie się jej dawny rywal do tego stanowiska Manfred Weber. Weber jest obecnie szefem Europejskiej Partii Ludowej i ma być zwolennikiem polityki bardziej niż dotychczas prawicowej.
Nie wydaje się także, aby von der Leyen mogła liczyć na poparcie PiS, węgierskiego Fideszu oraz rządzącej we Włoszech koalicji prawicowej.
"Nie ma żadnych powodów żeby Polska ją poparła, przysłużyła się nam jak najgorzej" - powiedział europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski.