Jeden z najwybitniejszych polskich tekściarzy. Wyjątkowy człowiek. Jego śmierć była szokiem, a zarazem była tak niespodziewana. Wspominamy Jonasza Koftę, który wczoraj obchodziłby 73 urodziny.

Jonasz Kofta urodził się 28 listopada 1942 roku w Mizoczu na Wołyniu w rodzinie żydowskiego pochodzenia jako syn Mieczysława i Marii Koftów. Rodzina uniknęła pogromu ludności żydowskiej przeprowadzonego w mieście przez Ukraińców, a następnie Niemców. Po wojnie i wysiedleniu z Wołynia zamieszkał z rodzicami we Wrocławiu.

W latach sześćdziesiątych Kofta rozpoczął studia na wydziale malarstwa warszawskiej ASP. W tym okresie objawił się jego talent literacki i kabaretowy. W kolejnych latach współpracował m.in. z Teatrem Syrena, był też współzałożycielem i wykonawcą w kabarecie "Pod Egidą". 

Najbardziej znany pozostaje jednak jako jeden z najwybitniejszych polskich autorów tekstów piosenek (obok Wojciecha Młynarskiego, czy Agnieszki Osieckiej). "Wakacje z blondynką","Radość o poranku", "Śpiewać każdy może", "Jej portret","Pamiętajcie o ogrodach", "Szary poemat", "Kwiat jednej nocy" czy "Do łezki łezka" - piosenki, do których napisał tekst, a które śpiewały tłumy i wciąż znają kolejne pokolenia, jest bez liku. 

Jak to jednak często w życiu bywa, sława i literacki talent nie oznaczały, że życie Kofty było pozbawione trudności i cierpienia. Artysta długie lata zmagał się z chorobą nowotworową. Sam ironizował, próbując walczyć z myślą o chorobie: "Mówią podobno, że mam raka, a nie chodzę tyłem". Ostatecznie pokonał nowotwór, jednak życie przygotowało dla niego gorzki, wręcz absurdalny scenariusz. Jak pisał o jego śmierci Janusz Atlas: "Tak naprawdę Jonasz umarł w Spatifie. Umówił się ze znajomą dziennikareczką na wywiad, zamówił golonkę i mięso utknęło w spalonym kobaltem gardle. Stracił przytomność, zrobiła się afera […].".

Jonasz Kofta zmarł 19 kwietnia 1988 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Dziś miałby 73 lata.

emde/fakt.pl