Prezydent Andrzej Duda udzielił kilka dni temu wywiadu „Faktowi”, w którym przyznał, że cały czas toczą się ze stroną amerykańską rozmowy na temat ewentualnego udziału Polski w Nuclear Sharing. To program, w ramach którego Sojusz Północnoatlantycki udostępnia głowice jądrowe państwom członkowskim, które nie posiadają broni nuklearnej. Prezydent zadeklarował, że Polska jest gotowa na rozmieszczenie broni jądrowej na swoim terytorium. Na jego deklarację sceptycznie zareagował rząd Donalda Tuska.

Dziś minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wygłosił w Sejmie swoje exposé, któremu przysłuchiwał się prezydent. Po wystąpieniu szefa dyplomacji, Andrzej Duda spotkał się z dziennikarzami, krytykując fakt, że minister wiele swojego wystąpienia poświęcił na deprecjonowanie polityki zagranicznej Zjednoczonej Prawicy. Nazywając atak „absolutnie bezpodstawnym”, prezydent stwierdził, że „było bardzo wiele kłamstw, manipulacji i po prostu zwykłych nieprawd”, a konsekwencją tego ataku jest „dzielenie Polaków” i tworzenie konfliktu politycznego w kwestiach polityki zagranicznej.

Sikorski odpowiada prezydentowi

O wypowiedź prezydenta dziennikarze zapytali samego Sikorskiego.

- „Pan prezydent na pewno pamięta, że art. 146 konstytucji mówi, że to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną, a pan prezydent ją reprezentuje. A więc nie jest od jej komentowania, tylko od jej realizowania, nawet wtedy, gdyby się z nią nie zgadzał”

- stwierdził arogancko.

Dziennikarze pytali też Sikorskiego, w jaki sposób odnosi się do wypowiedzi głowy państwa na temat Nuclear Sharing i zapowiedzi spotkania z premierem w tej sprawie.

- „Rada Ministrów nie upoważniła pana prezydenta do mówienia publicznie, na forum międzynarodowym o programie Nuclear Sharing. Im mniej o tej sprawie będzie mowa, tym lepiej”

- odpowiedział polityk, który czuł się upoważniony do dziękowania Amerykanom za wysadzenie gazociągów Nord Stream.

Dziennikarze dopytywali, czy w ocenie ministra prezydent się zagalopował.

- „Mam wrażenie, że tak”

- odpowiedział.