Pomysł pojawił się w książce „Płeć Powstania”, takiego neologizmu użyto też w „Wysokich Obcasach”. Nie spodobało się to m.in. uczestniczce Powstania Warszawskiego, profesor ASP Krystynie Zachwatowicz. W tekście „Litości feministki! To nie było powstanko” na łamach Gazety Wyborczej pisze: „Dlaczego uczestniczki powstania warszawskiego nie mają być pełnoprawnymi powstańcami, tylko ich pomniejszeniem? Będąc powstankami, brały udział w powstanku? Feministyczna inwencja słowotwórcza zderzyła się tu z wyjątkowo delikatną materią: "powstanki" to już mocno starsze panie, których życie ktoś próbuje przykroić do swoich - całkiem im obcych – wyobrażeń”

Zachwatowicz dodała, że uczestniczki Powstania, z którymi rozmawiała na ten temat czuły się "zdumione, a nawet ośmieszone". 
Uczestniczka powstania krytykuje także stosowanie innych
 damskich odpowiedników zawodów czy sprawowanych funkcji. Uważa, że często bywa to po prostu ośmieszające. Na koniec Zachwatowicz zaapelowała do femnistek, aby zlitowały się nad kobietami, które nie zasłużyły na takie traktowanie.

ED/NaTemat.pl/Gazeta.pl