Jak poinformował wicepremier Turcji, Numan Kurtulmus, Ankara nie wyrazi zgody na wykorzystanie strategicznej bazy lotniczej w Incirlik przez rosyjskie lotnictwo wojskowe.

„Siły powietrzne Federacji Rosyjskiej nie mogą korzystać z bazy lotniczej w Turcji” – podkreślił Numan Kurtulmus.

Ta deklaracja zbiegła się z wizytą w Turcji wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, Joe Bidena, właśnie przybył do Ankary.
Incirlik jest strategiczną bazą NATO zlokalizowaną na południowym wybrzeżu Turcji, w której na stałe stacjonuje kilkuset żołnierzy amerykańskich. W bazie zmagazynowane są również taktyczne głowice atomowe. Tym bardziej niepokojąco brzmią informacje, jakoby propozycja wykorzystania tej bazy przez lotnictwo Rosyjskie do działań operacyjnych w Syrii miała paść podczas bezpośrednich rozmów pomiędzy prezydentami Putinem a Erdoganem 9 sierpnia 2016r w Petersburgu. Rosja nie ma prawa korzystać z bazy w Incirlik, gdyż nie jest członkiem NATO.

Warto podkreślić, że obecne stosunki z pomiędzy Waszyngtonem a Ankarą są najgorsze od 1952 roku, kiedy to Turcja przystąpiła do Paktu Północnoatlantyckiego. Relacje pomiędzy obydwoma państwami wyraźnie zaogniły się po nieudanym, krwawym puczu przeprowadzonym przez część tureckich sił zbrojnych w połowie lipca. Turcja żąda wydania przebywającego obecnie w Stanach Zjednoczonych, dawnego partnera politycznego prezydenta Erdogana, Fetullaha Gulena, który jest podejrzewany o wspieranie nieudanego zamachu stanu.

„Nie wierzę w niezdementowane informacje" – zwykł mawiać Aleksander Gorczakow, XIX-wieczny minister spraw zagranicznych Rosji.
Warto zastanowić się, czemu tym razem miało służyć dementi wicepremiera Turcji, dotyczące kwestii tak newralgicznej, przedstawione tuż przed wizytą wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych w Ankarze.

LDD

Źródło: biznesalert.pl/ niezalezna.pl