Jakoś nie potrafią się przejmować tym, że za sto lat Europa zostanie zalana Afrykańczykami. I to nie dlatego, bym w to nie wierzył, ale dlatego, że mam poczucie, że to nic nowego. Jest przecież czymś oczywistym, że jeśli Europejczykom nie chce się żyć, odechciało im się walczyć i stracili nie tylko sens życia, ale nawet wolę rozmnażania, to niebawem zostaną zastąpieni przez innych. Takich, którzy sens życia dostrzegają, którzy nie obawiają się męskiej walki, i dla których płodność jest darem, a nie zagrożeniem, z którym trzeba walczyć. Pytaniem nie jest zatem to, czy Europa stanie się kolorowa i w znaczącym stopniu (choć mam nadzieję, że nie całkowicie) islamska, ale kiedy to się stanie.

I niestety nie ma się, co pocieszać myślą, że cywilizacja musi zwyciężyć barbarzyństwo. Powodem wcale nie jest zaś to, że historia pokazuje, że nie zawsze cywilizacja wychodzi z takiego starcia zwycięsko, ale przede wszystkim dlatego, że nie widać zbyt wielu powodów, by uznawać, że obecnie Afryka to przestrzeń barbarzyństwa, a Europa cywilizacji. Ja ośmieliłbym się nawet powiedzieć, że w znaczącym stopniu barbarzyńcy nie są obecnie u bram, ale… u władzy w Europie. Porównując podejście do aborcji i eutanazji – to Afryka (i topniejąca część krajów latynoskich) jest obecnie przestrzenią cywilizacji, a my jesteśmy barbarzyńcami, którzy uznają, że chorych, niechcianych, z nieodpowiednim pochodzeniem można mordować zgodnie z prawem. Jeśli chodzi o podejście do rodziny, dzieci czy homoseksualizmu, jest podobnie.

Mam świadomość, że za moment zostanę zalany uwagami na temat tego,  że w Afryce wcale nie jest tak różowo, że afrykańscy mężczyźni źle traktują kobiety, a i życie nie jest chronione, jak należy. To prawda, ale różnica między nami a nimi jest taka, że my jak prawdziwi barbarzyńcy robimy z hańby cnotę, przerabiamy zło na dobro i przekonujemy, że zabijanie ludzi jest w porządku. Oni natomiast, choć często nie radzą sobie z pewnymi kwestiami, nie udają, że oznacza to cnotę. A do tego mają jedną, ale za to zasadniczą zaletę, niezależnie od wyznania czy religii wierzą w prawo naturalne i mają wolę przetrwania, czego nie da się powiedzieć o nas. I dlatego wygrają, po krótszym lub dłuższej interwale  chaosu budując tu nową cywilizację.

Tomasz P. Terlikowski