Premier Beata Szydło weźmie udział w nieformalnym szczycie Unii Europejskiej na Malcie.

Premier Beata Szydło weźmie dziś udział w nieformalnym szczycie unijnych przywódców na Malcie. Spotkanie w Valletcie będzie się składać z dwóch części. Podczas sesji porannej szefowie unijnych rządów i państw będą rozmawiać o migracji, w części popołudniowej dyskusja będzie poświęcona przyszłości Unii Europejskiej i przygotowaniom do marcowego spotkania w 60. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich.

Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu szefowa polskiego rządu spotka się z premierami państw Grupy Wyszehradzkiej - Słowacji, Czech i Węgier.

Poranna sesja szczytu ma dotyczyć głównie środkowośródziemnomorskiego szlaku migracyjnego i Libii. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwrócił uwagę, że w obliczu stabilizacji sytuacji migracyjnej we wschodnim basenie Morza Śródziemnego trzeba przeciwdziałać napływowi migrantów przez centralną część tego akwenu. Były polski premier podkreślił też znaczenie wysiłków na rzecz stabilizacji Libii i jej regionu, skąd wyrusza znaczna większość nielegalnych migrantów. "Pod koniec naszej dyskusji przyjmiemy ambitną deklarację, która w jasny i konkretny sposób wytyczy nasze dalsze kroki" - zapowiedział Donald Tusk.

W przerwach między sesjami przywódcy spotkają się na nieformalnym obiedzie. Według szefa Rady Europejskiej, będzie to okazja do "swobodnej wymiany poglądów na inne międzynarodowe wyzwania i na sytuację światową". "Krótko porozmawiamy też o działaniach następczych i wdrażaniu konkluzji, które przyjmujemy po posiedzeniach Rady Europejskiej, oraz o tym, jak lepiej informować o naszych działaniach" - powiedział Donald Tusk. W ramach przerwy przywódcy wezmą udział w rejsie promem do fortu Saint Angelo, wcześniej zwiedzą katedrę św. Jana Chrzciciela.

Popołudniowa sesja piątkowego szczytu na Malcie - bez udziału Wielkiej Brytanii - ma być poświęcona przygotowaniom do 60. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, ustanawiających Europejską Wspólnotę Gospodarczą. "Otrzymali Państwo krótki dokument koncepcyjny przygotowany we współpracy z Włochami. Niech posłuży on za podstawę do otwartej dyskusji na temat przyszłości UE" - napisał do przywódców Donald Tusk, dodając, że dyskusja na Malcie ma pomóc przygotować oświadczenie z myślą o rocznicowym spotkaniu w Rzymie 25 marca.

Szef MSZ Witold Waszczykowski zapewnił, że Polska chce na Malcie zainicjować z innymi krajami debatę w tej sprawie. "Wstępna propozycja Rady Europejskiej, która została nam przekazana, jest dalece niesatysfakcjonująca" - powiedział w środę minister spraw zagranicznych. Jak dodał, Europejczycy oczekują nie tylko oświadczenia o 60-leciu Unii, ale przedstawienia pomysłów reformy Wspólnoty.

Liczne komentarze wywołał list szefa Rady, który wspomniał o prezydencie Stanów Zjednoczonych Donaldzie Trumpie przy wymienianiu zagrożeń dla Europy. Donald Tusk wskazał, że między innymi "niepokojące deklaracje nowej amerykańskiej administracji" czynią przyszłość Unii bardzo nieprzewidywalną. W tym kontekście przewodniczący Rady zwrócił też uwagę na asertywną politykę Chin na morzach, agresywne działania Rosji wobec Ukrainy i jej sąsiadów, a także niepokoje na Bliskim Wschodzie i w Afryce związane z radykalnym islamem. Drugim zagrożeniem jest - według Donalda Tuska - wzrost wewnątrz Unii nastrojów antyunijnych, nacjonalistycznych i coraz częściej ksenofobicznych.

Z taką diagnozą nie zgadza się premier Beata Szydło. "Utwierdza mnie to jeszcze w przekonaniu tym bardziej, że Donald Tusk jest reprezentantem tych elit politycznych, które doprowadziły do poważnych kryzysów w Unii Europejskiej" - powiedziała w środę premier. Jak dodała, w liście Donalda Tuska nie ma "żadnej refleksji" nad tym, co dzieje się z Unią Europejską. "Chcemy, żeby UE była przede wszystkim bezpieczna dla obywateli Europy, żeby spełniała ich oczekiwania, a nie wąskich elit politycznych, które - niestety, mówię to z przykrością - ale okazuje się, że reprezentuje przewodniczący Donald Tusk" - oceniła Beata Szydło. Jak dodała, list Donalda Tuska świadczy, że nie chce on podejmować "jakichkolwiek zmian w Unii Europejskiej", a jedynie "betonować polityczny i gospodarczy układ, który doprowadził Wspólnotę do poważnych kryzysów".

emde/IAR