Jakże gust wszystkich mistrzów elegancji został dziś podrażniony przez "tańczące feretrony". Do granic niemożliwości. Ale dzięki temu podrażnieniu każdy z tych samozwańczych elegantów poczuł się lepszy i mógł podleczyć swoje kompleksy.

Katolicy mający ambicje do bycia światowymi mogli z lekką nutką pogardy wypowiedzieć się o tym, że "uwielbiają argumenty z tradycji". Wiadomo, że tradycja, szczególnie religijna, nie mówiąc o tradycjach ludowych, to obciach. A jednak tęgie głowy mawiały w przeszłości, że zdolność rozróżniania jest pierwszym krokiem do mądrości. Warto więc widzieć, że bywają tradycje małe i te wielkie – przez duże "T" pisane. Te drugie powstają i kształtują się w ogniu nadprzyrodzoności i Ducha Świętego. Sam Chrystus zapowiedział nam, że jeszcze więcej nam będzie Objawione po jego odejściu i przyjściu Parakleta. I to Tradycja jest częścią tego Objawienia.

Oczywiście wejherowska tradycja jest czymś przez małe "t". Jeśli jednak nie rozróżnimy różnych warstw tradycji – wyrzucimy do kosza zarówno rzeczy wielkie, jak i małe. Brak zdolności rozróżnienia już kiedyś sprawił, że na śmietnik poszła tradycja mającą swój początek w najbliższym otoczeniu świętego Piotra. Tak, tak, mam na myśli Kanon Rzymski i zręby liturgii Kościoła łacińskiego, znanej jako liturgia trydencka. Może i tu pośmiejemy się do rozpuku, albo ze wstydem złożymy samokrytykę, że "my nie jesteśmy takimi obciachowymi katolikami".

Wiele radości mieli także różni frustrowani i pozbawieni tożsamości szydercy, którzy chcieliby uciekać z Polski tylko dlatego, że na Kaszubach wciąż trwa (o, zgrozo w XXI wieku!) tradycja "tańczących feretronów". Oczywiście chcieliby uciekać na Zachód, który jest w ich oczach ostoją rozumu. Tak się akurat przytrafiło, że na tym Zachodzie rzadko ktokolwiek tak fundamentalnie szydzi własnych "etnograficznych ciekawostek". Wręcz się je pielęgnuje, stara dodać szlachetności jeśli im jej brak, dodać rangi, by uczestniczący mieli poczucie udziału w ważnym dziedzictwie regionu, miasta, wspólnoty. Jeszcze rzadziej pamięta się, że tam gdzie zanika chrześcijaństwo bardziej rozrasta się zabobon, czego Europa jest dobrym przykładem.

Chyba trzeba przypomnieć całej tej szalenie postępowej i rechoczącej gawiedzi, że szowinizm kulturowy jest na Zachodzie dawno "passe" i w bardzo złym guście. Charakteryzuje ludzi źle wychowanych, prostaków i barbarzyńców.

Tomasz Rowiński