Robert Biedroń, prezydent Słupska, który nie kryje swojego homoseksualizmu i aktywnie angażuje się na rzecz ruchu LGBT, powiedział w wywiadzie prasowym o swoich traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa. Okazuje się, że Biedroń miał poważne problemy z ojcem, który był alkoholikiem i stosował wobec całej rodziny przemoc.

"Alkohol i przemoc były na porządku dziennym. Ojciec bił mnie, rodzeństwo i matkę wszystkim, co miał pod ręką. Nie umieliśmy wyczuć, kiedy zaatakuje. Zastanawialiśmy się, w jakim jest humorze, kiedy pijany wraca do domu" - powiedział Biedroń miesięcznikowi "Gala".

"Odgadywanie jego nastroju stało się ważnym elementem naszego życia. Mama była pozostawiona samej sobie, bo wszyscy dookoła udawali, że nie widzą problemu. Podziwiałem ją, że mimo przeciwności nie poddała się i wychowała nas na dobrych ludzi. Musiałem znaleźć sposób, by sobie z tym poradzić, bo inaczej stałbym się taki jak on" - dodał lewicowy polityk.

Można zadawać zasadne pytanie, czy Robert Biedroń uporał się z tymi doświadczeniami, biorąc pod uwagę polityczną agendę, którą reprezentuje. My mamy jedną radę. Zamiast uciekać w "nowy wspaniały świat" ideologii gender potrzebna jest gorliwa, szczera modlitwa. Z Bożą pomocą można próbować uleczyć rany - ale nigdy nie uleczy ich fikcja świata serwowanego przez zachodnich nihilistów. Polecamy Roberta Biedronia waszej modlitwie!

kk