- Dane polskiej Komendy Głównej Policji powinny włączyć u wszystkich czerwony sygnał alarmowy. Gwałtowny, bo pięciokrotny, skok liczby przestępstw przeciw seksualności, w której ofiarami są dzieci to bardzo groźny trend. Zwróćmy jednak uwagę, że także dzieci są częstymi agresorami wobec swoich kolegów! Jeśli miejscem takich dramatycznych zdarzeń jest szkoła, czy szerzej - szkolne środowisko, to oczywiście szkoły muszą wyciągnąć z tego lekcję. I to bez czekania na to, czy, i w jaki sposób zajmie się tym rząd. Nie ma na co czekać, kiedy demoralizacja młodych ma miejsce tu i teraz.


To także sygnał otrzeźwienia dla rodziców, którzy powinni baczniej zwracać uwagę na to jak przebiega dojrzewanie ich dzieci, na bardzo negatywny wpływ, jaki mają na nie libertyńskie media, filmy, środowiskowe mody, łatwy dostęp do pornografii. Media zatem także powinny zrobić rachunek sumienia, najlepiej własnego.


Nie bez znaczenia zapewne jest także wprowadzenie do sfery politycznej tematów, które do niedawna pozostawały ukryte głęboko w sferze prywatnej, wstydliwej. Jeśli polityczne żądania subkultur zorganizowanych wokół dewiacji seksualnych zaczyna się traktować poważnie w debacie publicznej, co daje skutek w postaci nieustannej obecności w mediach tematyki związanej z niebezpiecznie, libertyńsko traktowaną seksualnością to nie może to pozostawać obojętne dla wychowania dzieci. Zatem także politycy powinni wrócić do poważnego traktowania swoich obowiązków. Obyczajowi rewolucjoniści właśnie zbierają swoje żniwo.


Ci, którzy libertyńskie podejście do ludzkiej seksualności powiesili na swoich sztandarach, nieważne z przyczyn ideologicznych czy biznesowych, którzy uczynili sobie z propagowania swobody seksualnej źródło zarobku, powinni się opamiętać. My wszyscy, którym zależy na tym, aby polska kultura, ta szeroko rozumiana, związana także z obyczajem, stała na najwyższym poziomie cywilizacyjnym, powinniśmy pilnować, aby procesy demoralizacyjne zostały zatrzymane. Bo deprawacja dzieci i młodzieży może mieć naprawdę katastrofalne skutki dla nas wszystkich jako wspólnoty. To jest naprawdę także sprawa bezpieczeństwa nas wszystkich - uważa Joanna Potocka.


Not. JW