Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Wczoraj do Laski Marszałkowskiej trafił dość... ciekawy wniosek autorstwa Nowoczesnej. Chodzi o dodanie do ustawy o systemie edukacji artykułu zakazującego rozpowszechnianie w szkołach czasopism, w tym edukacyjnych, zawierających treści polityczne. Wnioskodawcy uzasadniają ten projekt potrzebą wzmocnienia neutralności światopoglądowej placówek edukacyjnych.

Marzena Machałek, PiS: Czytałam o tym projekcie i wydaje mi się, że Nowoczesna zaczyna funkcjonować w oparach absurdu. Tego rodzaju inicjatywy potwierdzają chyba pewne luki w edukacji niektórych posłów. Często słyszymy lub czytamy w mediach dość dziwne i kuriozalne wypowiedzi polityków Nowoczesnej, świadczące o nieznajomości np. dat historycznych czy znaczenia używanych przez nich słów. Posłowie ci nie rozumieją też, jaką zawartość mają czasopisma, których rozpowszechniania w miejscach publicznych usiłują zabronić. Nie jest to wcale zabawne, bo to próba narzucenia jedynego słusznego światopoglądu opartego na jakichś ideologiach przy jednoczesnym dyskryminowaniu innych poglądów, bardziej konserwatywnych, prawicowych, katolickich...Mam wrażenie, że posłowie, którzy pracowali nad tym projektem sami zbytnio nie wiedzą, co czynią. Jest on i absurdalny, i niemożliwy do zrealizowania. A przede wszystkim stanowi chyba próbę zwrócenia na siebie uwagi. I potwierdza to tylko następny fakt. Na początku obecnej kadencji Sejmu posłowie Nowoczesnej byli bardzo aktywni w składaniu wniosków o przerwę, w tej chwili natomiast składają absurdalne wnioski, za pomocą których chcą zwrócić na siebie uwagę. Jednocześnie nie widać żadnej merytorycznej pracy, żadnych konkretów do zaproponowania Polakom. Takie pomysły przede wszystkim pogrążają, ale i dają prawdziwy obraz ludzi, którzy je wymyślają. Zresztą zgadzam się z tym, co powiedział kiedyś p. Jarosław Kaczyński, że Nowoczesna to taki „wytwór”, „wynalazek”. I ten „wynalazek”, Nowoczesna, zwyczajnie wymyśla inne, raczej średnio mądre wynalazki.

Hasło „Neutralność światopoglądowa” pobrzmiewa w mediach chyba od czasów partii Janusza Palikota w Sejmie, czyli w sumie podobnego „wytworu”, ale w innym opakowaniu. W takim razie, cóż to za „wynalazek”, ta „neutralność”? Czy jest to w ogóle możliwe do zrealizowania?

Określiłabym to jako „brak tolerancji dla wrogów tolerancji”. Czyli: jesteśmy tolerancyjni tylko wobec tych, którzy podzielają nasze poglądy. To pokazuje, jak bardzo ludzie, którzy pod hasłami „Wolność, równość, demokracja” tak naprawdę są przeciwko wolności, równości, demokracji.

Jeśli mówimy o „neutralności światopoglądowej”, to ostatnimi czasy jest modna wśród ludzi w różnym wieku, a coraz częściej wśród uczniów, odzież patriotyczna. Niedawno bił w tej sprawie na alarm „Głos Nauczycielski” wydawany przez ZNP, publikując wypowiedzi nauczycieli o tym, że uczniowie przychodzą do szkoły w koszulkach przedstawiających np. żołnierza z karabinem wycelowanym „prosto w widza”.Z kolei „Gazeta Wyborcza” opublikowała niedawno prześmiewczy rysunek dotyczący odzieży patriotycznej.

Dla takich gazet jak „Wyborcza”, zasilanych ostatnio przez pewnego bogatego człowieka słynącego z powszechnie znanych poglądów,  rzeczywiście musi być denerwujące, że mimo wielu lat propagandy, „pedagogiki wstydu”, czyli działania przeciwko polskiej historii, polskim bohaterom, dumie z polskości, okazuje się, że młodzi ludzie są konserwatywni, są nastawieni patriotycznie, a bycie patriotą jest, jak mówi młodzież, „cool”. Poznawanie historii Żołnierzy Wyklętych, oddawanie im czci, noszenie koszulek patriotycznych, gadżetów patriotycznych jest dziś modne i obyśmy mieli właśnie takie mody. I niech się „Gazeta Wyborcza” denerwuje, bo ma czym, gdyż na nic się zdała jej wieloletnia propaganda.